Sportowcy szukają coraz to nowszych możliwości, dzięki którym zyskają przewagę nad innymi i co najważniejsze — zdołają przekroczyć własne granice, bo przecież ostatecznie o to w tym wszystkim chodzi: żeby wyśrubować wynik. W tym procesie jak zawsze z pomocą przychodzą nowe technologie i narzędzia, które mają wspomóc rozwój oraz zadzaiałać stymulująco na organizm. Coraz popularniejsze na świecie staje się wykorzystywanie masek treningowych wśród przedstawicieli sportów wytrzymałościowych. Co o tym sądzę? Z jednej strony jestem jak zawsze sceptycznie nastawiony do tego typu gadżetów, z drugiej staram się mieć otwartą głowę i zanim wydam wyrok — sprawdzę na sobie i skonfrontuję z opiniami innych, niezależnych osób.
Żeby odpowiedzieć sobie na pytanie czy warto wydać parę stówek na maskę treningową, należy zadać sobie fundamentalne pytanie: PO CO MI TAKA MASKA?
Producent bez wahania odpowie:
Maski Training Mask 3.0® pozwalają w łatwy sposób podnieść stopień trudności wszystkich ćwiczeń fizycznych, dzięki wykorzystaniu prostej i sprawdzonej metody. Używanie maski Training Mask 3.0® powoduje zwiększenie oporów przepływu przy wdychaniu powietrza, które skutkuje m.in. powiększeniem pojemności płuc, zwiększeniem progów tlenowych, podniesieniem progów tlenowych, wzrostem energii i wzmocnieniem mięśni układu oddechowego.
Świadomy konsument powinien zadać pytanie: a czy są na to dowody?
W 6-tygodniowym badaniu wzięło udział 24 wytrenowanych mężczyzn. Uczestników podzielono na dwie grupy. Obie wykonywały ten sam trening z tym, że połowa zakładała maski, druga nie.
Trening składał się z 5-minutowej rozgrzewki, 20-minutowego wysiłku interwałowego na cykloergometrze rowerowym, 90 sekund aktywnej regeneracji i 5-minutowego schłodzenia. Testy przeprowadzane przed i po badaniu oceniały VO2max, funkcje oddechowe, maksymalne ciśnienie wdechowe, hemoglobinę i hematokryt.
Efekt? U obu grup nie stwierdzono większych zmian dotyczących efektywności pracy płuc czy w składzie krwi. Jednak w grupie sportowców ćwiczących w maskach, określono m.in. większy średni wzrost VO2max (16,5 proc.) w porównaniu ze sportowcami, którzy masek nie używali (u nich nastąpił wzrost o 13,5 proc). Co więcej: wśród osób trenujących w maskach, stwierdzono znaczny wzrost progu wentylacyjnego (obciążenie, przy którym następuje nieproporcjonalny do pobierania tlenu wzrost wentylacji) – o 13,9 proc., mocy – 19,3 proc. oraz progu kompensacji oddechowej (momentu, w którym następuje gwałtowny wzrost stężenia mleczanu we krwi) – 10,4 proc.
Zatem według tego badania, maska działa.
Sądzę, że to jednak jest mocno przekombinowane. W takich przypadkach jestem prostym człowiekiem, który lubi proste myślenie.
Zadajmy sobie najbardziej trywialne pytanie: jaki jest cel treningu?
To zależy od celu ćwiczącego. Maska treningowa docelowo jest dedykowana tym osobom, którym zależy na wzroście wydolności przeważnie w wyczynowym kontekście. A zatem to produkt dla tych biegaczy, których celem nie jest podziwianie przyrody w trakcie kilku kilometrowego truchtu w lesie… to produkt dla tych, którzy walczą o kolejne życiówki i jak najlepsze miejsca na mecie.
A w jaki sposób należy trenować jeśli zależy Ci na przekraczaniu granic?
Jest takie słynne powiedzenie: „Trenuj tak jak grasz, a będziesz grał tak jak trenujesz”. Innymi słowy: jeśli chcesz zapieprzać na zawodach, to musisz zapieprzać na treningu. Trening to narzędzie, które przygotowuje nasz organizm do przekraczania własnych mentalnych i fizycznych barier na zawodach. W rywalizacji z innymi najlepiej radzą sobie Ci, którzy po prostu potrafią zbratać się z bólem i jak najdłużej wytrzymują nadludzki wysiłek w strefie mocnego, fizjologicznego dyskomfortu.
Działanie maski treningowej jest niesamowicie proste – znacząco ogranicza dopływ tlenu podczas jej użytkowania. Jakie są tego konsekwencje? Banalne do przewidzenia. Trening, który zazwyczaj jest dla Ciebie sielanką (np. 40 minut biegu w strefie tlenowej), po założeniu maski staje się bardzo wymagającym zadaniem treningowym i już od pierwszych minut biegu dyszysz jak pies. Niezależnie od długotrwałych zmian fizjologicznych — tego typu narzędzie treningowe jest przede wszystkim treningiem głowy i umiejętności spędzania czasu w niekomfortowych warunkach. A wszyscy Ci, którzy w sporcie mocno zapieprzają i osiągają najlepsze wyniki na świecie powiedzą wprost, że… im ciężej na treningu tym łatwiej na zawodach.
Wybitny biegacz Emil Zatopek wielokrotne wspominał o swoich radykalnych metodach treningowych związanych z bieganiem na bezdechu i świadomym ograniczaniem wdychanego powietrza. Nowa publikacja na rynku pt. „Tlenowa Przewaga”, pokazuje rewolucyjne podejście wykorzystania tego aspektu w kontekście zwiększenia wydolności organizmu. Autor książki Patrick McKeown przekonuje, że nadmiar tlenu nie jest dobry. Autor podaje przykłady ludów żyjących na dużych wysokościach, które nie mają problemów ze zdrowiem i są długowieczne. Następnie autor podaje bardzo konkretne przykłady sportowców światowej klasy, którym konkretne techniki oddychania bardzo pomogły w osiąganiu ponadprzeciętych wyników. Świat medycyny dawno już zrozumiał, jak duże znaczenie dla naszego zdrowia ma ograniczenie spożywanych kalorii, odpowiednie odżywianie i aktywność fizyczna. Następna rewolucja zdrowotna polega na świadomym oddychaniu, które pozwoli ci utrzymać optymalne stężenie dwutlenku węgla we krwi.
Jak się trenuje w masce treningowej?
Ciężej. I to od nas zależy o ile ciężej. Według opisu producenta, umieszczenie zaworków w konkretnych konfiguracjach, przypomina warunki przypominające oddychanie na poszczególnych wysokościach n.p.m: od 900m do nawet 5400m. To wszystko należy jednak wziąć w duży cudzysłów, bo o ile maski ograniczają dostęp do powietrza, to… nie sprawią, że ciśnienie atmosferyczne będzie takie samo jak w górach.
„Podstawową zasadą treningu na wysokości jest wykorzystanie zjawiska hipoksemii, która wzrasta na skutek obniżania się ciśnienia atmosferycznego wraz ze wzrostem wysokości nad poziom morza. W tych warunkach w organizmie człowieka, na skutek obniżenia ciśnienia atmosferycznego, następuje obniżenie ciśnienia parcjalnego tlenu we krwi (PO2), co prowadzi do stanu tzw. hipoksji hipoksemicznej w tkankach. Równocześnie dochodzi do obniżenia możliwości wysiłkowych. W wyniku ograniczonej dostępności tlenu w tkankach organizmu, w tym w mięśniach szkieletowych, na skutek niższego PO2, dochodzi do zwiększonego wydzielania erytropoetyny (EPO). Jest to podstawowy i fizjologiczny mechanizm pomagający poprawić pojemność tlenową krwi w odpowiedzi na ekspozycję organizmu na hipoksję. Efektem potreningowym jest poprawa możliwości wysiłkowych organizmu w warunkach normoksji (czyli „normalnego” ciśnienia)” [http://www.magazynbieganie.pl/trening-warunkach-hipoksji-wywiad-prof-czu...
Dla kogo jest maska treningowa?
◦ biegaczy (zarówno krótko- jak i długodystansowców),
◦ kolarzy,
◦ zawodników sportów walki,
◦ futbolistów amerykańskich,
◦ piłkarzy,
◦ siatkarzy,
◦ hokeistów,
◦ tenisistów
◦ osób chcących poprawić kondycję i wydolność
Z mojej perspektywy maskę poleciłbym osobom, którym zależy na śrubowaniu swoich wyników czy rywalizacji z innymi. Dla osoby początkującej już sam trening jest mocnym wyjściem poza strefę komfortu, a więc dodatkowe obciążenie w postaci maski nie jest przynajmniej na początku z mojej perspektywy rozsądne.
Moja opinia
Maska nie zmniejsza w magiczny sposób zawartości tlenu w powietrzu. Będziemy oddychać tą samą ilością powietrza, ale mięśnie oddechowe muszą wykonać większą pracę. Jako dodatek treningowy wprowadzany stopniowo i z umiarem pozwala na bezpieczny progres. Oczywiście, przy pierwszych objawach niedotlenienia maskę należy zdjąć i zrobić sobie przerwę. Osoby z większym stażem znają (a przynajmniej powinny znać) doskonale te objawy (zmęczenia, niedotlenienia) i możliwości swoich organizmów. Z mojej perspektywy maska jest doskonałym narzędziem do pracy mentalnej. A zatem jeśli zależy Ci na przekraczaniu własnych granic i szukasz kolejnych możliwości wejścia na wyższy poziom: warto zainwestować w przygodę z maską treningową.
Dyskusja