Brett Sutton, jeden z najbardziej znanych trenerów triathlonu, mówi wprost, że leżenie z brzuchem w górze spowalnia regenerację i po zawodach lepiej działa tak zwana aktywna regeneracja. O co chodzi? Jak zastosować to w życiu maratończyka?

„The Doc” wskazuje, by po zawodach triathlonowych wybrać się na 1-1,5h godzinną przejażdżkę rowerem lub potruchtać pół godziny. Według niego bierny odpoczynek utrzymuje napięcie i sztywność w mięśniach, podczas gdy ruch pozwala częściowo przywrócić im elastyczność.

Jak to wygląda w praktyce?

Choć Sutton zaleca swoim zawodnikom aktywną regenerację jeszcze tego samego dnia, amatorzy niekoniecznie muszą stosować to dosłownie. Popołudnie po starcie lepiej spędzić świętując bieg z przyjaciółmi, a jedynym ruchem powinien być spacer. Dobrze zrobi Wam też rekreacyjna wizyta na basenie. Trzymajcie się jednak z dala od pływania na wyścigi, lepszy efekt przyniesie posiedzenie w „bąbelkach” czy zabawa hydromasażem lub zjazdy na zjeżdżalni. To ma być relaks.

A co z tym bieganiem?

W poniedziałek faktycznie warto wyjść pojeździć spokojnie na rowerze lub pobiegać. Kluczowym jest jednak, by nie traktować tego w kategorii treningu – tempo takiego biegu nie ma znaczenia, najważniejsze jest, by biec powoli, jeszcze wolniej niż podczas wybiegań w pierwszym zakresie. Tak naprawdę im tętno niższe, tym lepiej. Może to być np. 65 proc. wartości maksymalnej, może być mniej, ale wartości 75 proc. nie powinniście przekraczać. Lecz najważniejszym wskaźnikiem takiego biegu powinna być odczuwalna intensywność. To ma być bardzo lekkie bieganie, przy którym rozmowa czy nawet śpiewanie nie będą stanowić absolutnie żadnego problemu.

Jak długo biegać?

Taki trucht powinien trwać od 30 do 45 minut. To dość, by pobudzić krążenie, co wspomaga odprowadzanie  produktów przemiany materii z mięśni i przywrócić im elastyczność, a jednocześnie nie obciążać zanadto organizmu. Najlepiej wykonać go na miękkim podłożu, to przyniesie ulgę zmęczonym stawom i kościom.

Przede wszystkim wybierając się na takie rozbieganie należy mieć głowę na karku. Jeśli ktoś po zawodach ledwie chodzi i wycieczka do kuchni po wodę jest dla niego wyprawą na miarę trekkingu w Himalajach, to zdecydowanie powinien odpuścić bieganie na rzecz żwawego spaceru lub spokojnej przejażdżki rowerowej. Ta ostatnia jest doskonałym rozwiązaniem, gdyż praktycznie w ogóle nie obciąża układu kostnego.

Dyskusja

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.