Paryż płacze krwią. Świat wirtualny łączy się w bólu, masowo produkując hasztagi, flagi i wirtualne sztandary pojednania. Moi znajomi masowo wygłaszają poglądy polityczne, religijne i społeczne. Media prześcigają się w produkowaniu sprzecznych materiałów odnoszących się do tego samego tematu. Każdy chce sprzedać swoją prawdę i każdy widzi ją inaczej. Nowoczesna wieża Babel. Najgorsze jest to, że wszyscy jesteśmy terrorystami.

Udowadniamy sobie racje, prowadzimy bitwę na poglądy i dowartościowujemy się zbierając lajki pod własnymi komentarzami. Wystarczy, by ktoś się z nami nie zgodził lub wyraził swą dezaprobatę, by uruchomić w naszym umyśle negatywne systemy obronne. Zdecydowanie zbyt szybko stajemy się wirtualnym agresorami, to znaczy... terrorystami.

W Internecie łatwo jest pisać, łatwo jest kreować, łatwo jest pisać pięknie i czuć się dobrze. Szkoda tylko, że w prawdziwym świecie nie jesteśmy nawet w połowie tak doskonali. Ale nie to jest w tym wszystkim najgorsze. Najgorsze jest to, że z ogromnym zaangażowaniem wypowiadamy się na temat zaistniałych zdarzeń, znając tylko maleńki wycinek rzeczywistości. Media karmią nas tym, czym chcą, a my łykamy to wszystko jak niemyślące pelikany po udarze słonecznym. Co gorsza, wszyscy jesteśmy tylko pionkami na szachownicy politycznej walki. Żyjemy w systemie, który stworzył sobie autonomiczne zasady gry. Zasady gry są znane tylko tym, którzy grę stworzyli. Bezlitosny Matrix XII wieku. W takich czasach przyszło nam żyć i wcale nie chcę się oszukiwać, że mam cokolwiek do powiedzenia. Bo nie mam. Jestem tylko maluczkim szaraczkiem tej sprawnej machiny, ale... jest światełko w tunelu.

Wczorajsze przykre wydarzenia z Paryża zbiegają się z moim trudnym, prywatnym czasem. Całe szczęście, że mam w tym wszystkim bieganie, dzięki któremu mogę wyjść, uczesać myśli i przez chwilę pograć w grę, w której to ja mam monopol na zasady. Poza tym zawsze w pozornie kiepskich momentach swojego życia, staram się wyciągać możliwie jak najwięcej pozytywów. Przyznam, że trudno ich szukać w obliczu zupełnie nieobliczalnych czasów politycznych i świadomości, że jutro mogę obudzić się w czasie III wojny światowej.

Ten cały szlam, który chce przejąć nam nami władzę, to nic innego jak negatywna energia. Tak to można w uproszczeniu określić. Jedyne co możemy robić, to postarać się zadbać o nasz najbliższy świat dookoła, stając się prawdziwymi patriotami swojego malutkiego poletka. Masz chwilę? Zadzwoń do znajomego i życz mu dobrego dnia. Mijasz nieznajomego przechodnia? Uśmiechnij się. Jesteś szczęściarzem i masz rodzinę? Nie bój się powiedzieć, że ich kochasz. Możesz komuś bezinteresownie pomóc? Zrób to, a potem o tym zapomnij nie oczekując nagrody. Chcesz znów zacząć narzekać? Zastanów się, co Ci to da. I TAK DALEJ. Róbmy dobro po prostu!

Dyskusja

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.

Wysłane przez Klama (niezweryfikowany) w ndz., 2015-11-15 17:21

Fajny wpis. Miłego dnia ;-)

Wysłane przez Anonymous (niezweryfikowany) w ndz., 2015-11-15 19:04

:)

Wysłane przez Miau (niezweryfikowany) w pt., 2016-07-01 10:57

:D