KAMBO
Wiara jest miłością do tego, co niewidoczne; ufnością w to, co niemożliwe i nieprawdopodobne.
Johann Wolfgang Goethe
Tekst zaczynam od swojego ulubionego cytatu, a jak pewnie już słyszeliście, wczoraj doszło do tragedii, w wyniku której zmarła 30-latka po użyciu wydzieliny żaby amazońskiej (KAMBO). Całą sprawę nagłośniła stacja TVN24 powodując oczywistą gównoburzę w Internecie, nie wspominając o wysypie internetowych trolli i całej rzeszy ekspertów wypowiadających się na temat procesu, którym jest KAMBO. Już teraz składam ogromne wyrazy współczucia rodzinie zmarłej, a za ludzi, którzy wypisują toksyczne brednie w komentarzach jest mi po prostu po ludzku wstyd. Myślę, że kiedyś ludzkość dożyje momentu, w którym zdamy sobie sprawę, że sianie nienawiści przez indywidualne jednostki, jest problemem WSZYSTKICH LUDZI, nie tylko tej, konkretnej osoby, ale i Ciebie, mnie, Twojej rodziny, dalszych znajomych jak i ludzi, których nigdy nie poznasz.
Larum tej tragedii dotarło i do mnie. Do tej pory nie mówiłem o swoich praktykach duchowych publicznie (tym właśnie jest dla mnie Kambo - bardzo intymną praktyką duchową), bo zwyczajnie nie czułem takiej potrzeby - to chyba przez to, że z naprawdę niewielką liczbą osób, jestem w stanie o tym rozmawiać, bo ludzie się tego tematu zwyczajnie boją.
Myślę też, że większość ludzi po prostu nie jest gotowa na taką wiedzę, ze względu na bardzo wąskie horyzonty, które jednak mimo wszystko nie są AŻ tak złe w konfrontacji z brakiem elastyczności w głowie, czyli… zamkniętą głową. Każdy z nas, chce czy nie chce, żyje w swoim Matrixie - świecie własnych myśli i przekonań, w które wierzy i które kreuje ich świat. Naprawdę niewiele osób potrafi wyjść poza własną, ideologiczną strefę komfortu, a jeszcze mniej zdaje sobie sprawę z tego, że ich spojrzenie na świat i ich koncepcja życia jest tylko jedną z wielu pierdyliarów nieskończonych możliwości patrzenia na przygodę zwaną życiem. W dzisiejszych czasach ludzkości zwyczajnie brakuje pokory i jestem przekonany, że prędzej niż później dostaniemy od natury srogą lekcję (co zresztą z punktu widzenia historii jest tylko kwestią czasu). Jaramy się sztuczną inteligencją, chcemy zasiedlać nowe planety, budujemy bezzałogowe samochody, a na poziomie człowieczeństwa jesteśmy od dawna w śmierdzącej dupie. Media manipulują nami jak chcą, świat jest politycznie podzielony, wielkie korporacje coraz intensywniej i coraz bezczelniej wchodzą nam do łózek. Nie wspomnę już o tym, że sami sramy sobie do gniazda poprzez brutalne niszczenie natury, zanieczyszczanie wód i generalną degradację środowiska. Nie zdajemy sobie sprawy, że ziemia, po której stąpamy to nasz NAJWAŻNIEJSZY DOM. Nie Twoje malutkie mieszkanko w dużym mieście czy dom na przedmieściach… Twój dom to Ziemia, planeta Ziemia! Twoją matką jest Natura, czy tego chcesz czy nie. Pozwalając sobie na malutką dygresję... szacunku do Matki Ziemi nabrałem podróżując po Hawajach. Rdzenni Hawajczycy żyją powiedzeniem „Love your mother”, które odnosi się właśnie do Matki Ziemi. Przesłanie jest proste: kochaj i szanuj ziemię, po której stąpasz, bo to ona Cię żywi, daje tlen, wodę i wszystko to, co niezbędne do codziennego funkcjonowania… ale chyba o tym jakiś czas temu zapomnieliśmy (lub przypominamy w obliczu klęsk żywiołowych).
No, ale… odszedłem od tematu. To całe larum odnośnie tragedii z Kambo, dotarło i do mnie, pomimo tego, że od wielu lat nie oglądam już TV, nie słucham radia ani tym bardziej nie czytam gazet. Do meritum książę! Najpierw otrzymałem kilka wiadomości od najbliższych mi osób (które wiedziały, że praktykowałem Kambo), które podsyłając mi link do artykułu na TVN24, poprosiły mnie o skomentowanie tej tragedii.
Nie zareagowałem - było już późno i wolałem zająć się synem niż siedzieć z nosem w telefonie. Następnego dnia, rano, dostałem kilka telefonów, w tym od paru dziennikarzy z prośbą o komentarz w sprawie. Opowiadanie tego samego wciąż i wciąż zaczęło mnie męczyć, dlatego uznałem, że muszę napisać o tym wyczerpujący i szczery artykuł.
Na przestrzeni ostatniego roku pięciokrotnie uczestniczyłem w ceremoniach Kambo pod okiem wykwalifikowanego nauczyciela tej praktyki, który prowadzi je w Polsce od kilku lat. Zresztą o Tomku powstał obszerny materiał w Wysokich Obcasach. Tomek nie jest osobą anonimową i według mojej wiedzy to najbardziej szanowany specjalista w tym zakresie w Polsce i jeden z bardziej szanowanych poza jej granicami. Tomasz spędził ostatnie lata w Amazonii oraz podróżował po Ameryce Południowej. Wyszkolony jako Kambo specjalista pod okiem doświadczonego nauczyciela Karen Darke, która jest ekspertem w wykorzystywaniu Kambo na świecie.
Cejrowski jako pierwszy pokazał KAMBO
Kambo nie jest niczym odkrywczym. Mass media chyba po raz pierwszy usłyszały o Kambo dzięki Wojciechowi Cejrowskiemu, który po raz pierwszy przybliżył ten temat ludziom w swoim programie „Boso przez świat”. Cały odcinek możecie obejrzeć tutaj (w Amazonii "Kambo" traktuje się trochę tak, jak nasze mycie zębów. Bez żadnej otoczki i ceremonii).
Zanim opiszę swoje doświadczenie, przyda się Wam trochę elementarnej wiedzy nt. czym jest w ogóle KAMBO. Informacje, które poniżej zamieszczam pochodzą od samego źródła, czyli od osób, które prowadziły mnie przez wszystkie moje ceremonie. Przeczytajcie BEZ OCENY, z otwartą głową. Proszę.
Co to jest Kambo?
Kambo jest to wysoce toksyczną wydzieliną z zielonej drzewnej żaby, Phyllomedusa Bicolor, która mieszka w górnych rejonach dżungli amazońskiej. Nie ma ona naturalnych wrogów - nawet węże wyplują ją z powrotem, jeżeli je połkną. Można je znaleźć w Boliwii, Brazylii, Kolumbii, Peru, Gujanie Francuskiej, Surinamie i Wenezueli. Baza danych IUCN wymienia je w kategorii "Nie zagrożonych" ze względu na ich dużą populacje. Kambo jest całkowicie legalne na całym świecie. Jedyne ograniczenie, jest w Brazylii, gdzie zabronione jest reklamowanie Kambo w celu ograniczenia biopiractwa.
Legenda Kaxinawá mówi, że Indianie z plemienia byli bardzo chorzy i ich szaman (Paje w Brazylii) zrobił wszystko, co było możliwe, aby ich wyleczyć. Wszystkie znane zioła były używane, ale to nie pomogło. Pod wpływem świętych leków roślinnych, wszedł do lasu i tam otrzymał przekaz. Duch przyniósł w dłoniach żabę, z której wzięła białą wydzielinę i nauczyła Paje jak ją stosować. Wracając do plemienia Paje był w stanie leczyć swoich braci. Od tej pory był znany jako Paje Kampu. Po jego śmierci, jego duch zamieszkał w żabie, gdzie kontynuował swoją misję ochrony zdrowia tych, którzy bronią lasu. Indianie nadal korzystają z jego nauki pozostając zdrowi. Wydzielina znana jest jako Kambo ale w niektórych plemionach nazywa się Sapo, Kampu lub Vacina da Floresta (szczepionka z lasu). Jej użycie rozprzestrzenia się i jest nadal powszechnie używane wśród rdzennych mieszkańców Amazonii do dziś, choć rytuały różnią się od plemienia do plemienia.
Jak Kambo jest zbierane?
Żaby, które są nocnymi i nadrzewnymi można znaleźć na drzewach w pobliżu Igarapés (małych rzek) (śródlądowych lasów tropikalnych), gdzie gromadzą się aby śpiewać i ogłaszać nadchodzący deszcz. Na ogół są one zebrane o świcie przez Indian, którzy również śpiewają i naśladują piosenki żab. Żaby są bardzo pasywne i nie bronią się, gdy się je podnosi, prawdopodobnie dlatego, że nie mają żadnych zagrożeń. Żaby są starannie przywiązane za każdą nogę, sznurkiem ze słomy, w kształcie litery X. Czasami kobieta szaman masuje jej palce, aby zachęcić wydzielanie jadu, który następnie ostrożnie zeskrobuje i suszy na małych drewienkach. Po uwolnieniu powraca ona do lasu, żadna żaba nie jest skrzywdzona. Sznurki pozostawiają niewielką białą linię na każdej nodze, który zatrzymuje indian przed zebraniem żaby ponownie, dopóki nie znikną, co trwa co najmniej 3 miesiące. Żaby traktowane z najwyższą starannością i szacunkiem, Indianie wierzą, że zaszkodzić żabie wywoła gniew duchów zwierząt, które żyją tak blisk. Kambo zebrane w ten sposób uznaje się za 100% etycznie zebrane.
Na co się go stosuje?
Zastosowanie Kambo różni się wśród plemion tubylczych, ale główne zastosowania koncentrują się na podnoszeniu energii, rozpraszaniu ciemnych lub negatywnych energii i magii łowieckiej - ich prędkość i energia podczas polowań zwiększa się, myśliwy są niewidoczny przez tymczasowe wyeliminowanie ich ludzkiego zapachu. Istnieje wiele zastosowań, w leczeniu różnych chorób, w tym: malarii, ukąszeń węży, gorączki, infekcji, problemów z płodnością, oczyszczenia, detoksu i aby wzmocnić ciało i umysł, do zwiększenia pokładów energii i wytrzymałości oraz zmniejszenia bólu.
Poza lasem, Kambo był przedmiotem ponad dwóch dekad badań medycznych. Jak inne badania z jadem węży i skorpionów, naukowcy uważają, że Kambo otwiera nowy świat leczenia syndromu chronicznego zmęczenia, przewlekłego bólu, raka, HIV, choroby Parkinsona, choroby Alzheimera, depresji, problemów naczyniowych, zapalenia wątroby, cukrzycy, reumatyzmu, zapalenia stawów, uzależnień i wiele, wiele innych. Ich praca polega na próbie identyfikacji, izolacji i odtworzenia niesamowitego i niepowtarzalnego koktajlu chemicznego którym jest Kambo. Zawiera dziesiątki peptydów (krótkie łańcuchy aminokwasów), niektóre z nich, bioaktywne mają możliwość wiązania się z receptorami komórek ludzkich (receptor jak zamek, który po otwarciu za sprawą klucza Kambo, bioaktywny peptyd wywołuje specyficzne reakcje chemiczne w organizmie). Dla tych z Was, którzy chcą więcej szczegółów, rodziny peptydów reprezentowane w Kambo to bradykinins (phyllokinin), Tachykininy (phyllomedusin), caerulein, Sauvagine, tryptophyllins, dermorphins, deltorphins i bombesins. Ostatnie badania wykazały, że Kambo zawiera wiele peptydów przeciwdrobnoustrojowych skutecznych wobec opornych na leki szczepów bakterii, grzybów, pierwotniaków i pasożytów, wirusów, dostarczając możliwości rozwoju nowych i bardziej skutecznych terapii opartych na nanotechnologii do leczenia chorób zakaźnych. Kilka lat badań przeprowadzonych przez Uniwersytet w Paryżu wykazały że Kambo jest bardzo skuteczne w zabijaniu komórek nowotworowych i Uniwersytetu Queens w Belfaście niedawno zdobył prestiżową nagrodę dla swojej przełomowej pracy z rakiem i Kambo.
Kambo jest jednym z najsilniejszych naturalnych środków przeciwzapalnych, antybiotyków, środków przeciwdrobnoustrojowych i znieczulających substancji występujących w świecie i jednym z najsilniejszych, naturalnych sposobów, aby wzmocnić układ odpornościowy. Oczyszcza również wątrobę i jelita, więc jest to potężny środek czyszczący. Natychmiastowe efekty obejmują, polepszony nastrój, koncentrację, jasność, ostrość, zwiększoną odporność na stres. W dłuższej perspektywie, Kambo wzmacnia układ odpornościowy, pobudzając systemy obronne organizmu do ich naturalnych funkcji, tak, że istniejące problemy zdrowotne ustępują lub zanikają i nawroty są mniej
prawdopodobne.
W kategoriach duchowych, Kambo działa w sposób mistyczny jak światło, które otwiera drogę, pomagając nam pokonać przeszkody i uwolnić blokady na poziomach emocjonalnych. Oczyszcza nasze pole energetyczne i ustawia czakry pozwala nam przełamać negatywne nawyki i myśleć bardziej naturalnie. Pomimo miliardów funtów / euro wydanych na badania i rozwój leków syntetycznych z Phyllomedusa wydzieliny tych żab, nikomu jeszcze nie udało się odtworzyć oryginału! Kambo w swojej pierwotnej, naturalnej postaci jest całościowym leczeniem, które działa na umysł, ciało i ducha, energii na wszystkich poziomach, w sposób, który nie w pełni jeszcze jest zrozumiany. Dlatego nazywamy ten aspekt magicznym.
Jak Kambo działa?
Kambo należy zawsze przyjmować z odpowiednio przeszkoloną osobą, nadzorującą zabieg przez cały czas. Kambo jest intensywne, ale szybkie. Nieprzyjemne efekty są natychmiastowe i silne i w ciągu 30-40 minut ustają. Wysuszone Kambo miesza się z niewielką ilością wody i dzieli na małe ziarenka. Następnie małe punkty zwane bramami są umieszczone na powierzchni skóry. Cienka górna warstwa naskórka zostaje usunięta za pomocą żarzącego się patyczka, skóra zostaje oderwana w celu odsłonięcia skóry trochę jak otarcie albo delikatne oparzenie. Nie ma krwi. Liczba i rozmieszczenie punktów waha się od osoby, w zależności od indywidualnych potrzeb. Jeśli masz serię zabiegów w tej samej sesji, te same punkty są ponownie wykorzystywane. Jest to jedyny sposób przyjęcia Kambo - nie jest bezpieczne połykanie, czy wprowadzanie bezpośrednio do krwiobiegu. Kambo wchodzi bezpośrednio do układu limfatycznego, więc efekt jest bardzo szybki. Większość ludzi doświadcza ciepła, gorąca na twarzy i górnej części ciała wraz ze wzrostem akcji serca. W tym momencie, różne osoby będą reagować na różne sposoby. U niektórych występują zawroty głowy, omdlenia. Niektórzy ludzie mają obrzęk ust lub twarzy i delikatne mrowienie skóry. Kambo rozchodzi się wokół ciała, skanując je w poszukiwaniu problemów, a następnie przechodzi bezpośrednio do pracy na tych obszarach. Może wystąpić pulsowanie lub pieczenie w tych obszarach na krótką chwilę. Kambo nie jest psychoaktywne więc nie wywołuje halucynacji, ale może produkować krótkie zmienione stany rzeczywistości. Wiele osób otrzymuje wiedzę i wiadomości jak zdrowiej żyć. Następnie usuwa wszystkie toksyny na zewnątrz (wymioty). Ten proces oczyszczanie działa na poziomie fizycznym i emocjonalnym. Można mieć odczucia zmęczenia. W krótkim czasie - zazwyczaj po godzinie poczujesz się znacznie lepiej , można wtedy pić i jeść normalnie. Po dobrze przespanej nocy zaczniesz odczuwać realne korzyści. Znaki na skórze szybko się leczą, z czasem blakną, w zależności od koloru skóry i typu, pozostają małe widoczne blizny. Większość ludzi postrzega swoje blizny jako Kambo oznakę honoru. Te same punkty mogą być ponownie wykorzystane po około 3 miesiącach. Po Kambo na punkty jest nakładany środek dezynfekujący, sok z peruwiańskiego drzewa. Pomaga je leczyć szybciej i chroni przed zakażeniem zagoi się naturalnie w dzień lub dwa.
Kto nie może przyjmować Kambo?
Kambo nie wywołuje szkodliwych skutków ubocznych, więc kiedy podający jest odpowiedzialny jest to całkowicie bezpieczne. Istnieje bardzo mało ludzi, dla których jest to zabronione. Leczenie nie może być udzielane osobom poniżej 18 lat, kobietom w ciąży lub karmiącym piersią, dzieciom poniżej 1 roku życia. Osoby z poważnymi problemami serca lub osoby przyjmujące leki na bardzo niskie ciśnienie krwi nie mogą bezpiecznie przyjąć Kambo. W czasie menstruacji Kambo może również spowodować zwiększenie krwawienia przez 24-36 godzin, ponieważ zawiera silne środki rozszerzające naczynia. Astmatycy powinni mieć przy sobie inhalator. U chorych na cukrzycę ważne jest, aby omówić leczenie przed zabiegiem.
Jeśli cierpisz z powodu problemów ze zdrowiem psychicznym, niezależnie od tego, czy przyjmujesz leki, musisz o tym poinformować Twojego nauczyciela. Jedynym wyjątkiem jest łagodna depresja. W większości przypadków jest to całkowicie bezpieczne, aby kontynuować przyjmowanie leków, ale najpierw musisz to skonsultować z osobami, które będą podawać Ci Kambo.
W niektórych tradycjach, Kambo jest również brane jako szczepionka i jest podawana jako 3 zabiegi w jednym cyklu księżyca. Wszyscy początkujący będą testowani na wrażliwość przed zabiegami. Twoja reakcja wraz z doświadczeniem praktyków, intuicji i z duchem medycyny określa ostateczną liczbę punktów jaką otrzymasz. Nie ma numeru z góry - każdy jest traktowany indywidualnie. Należy nie jeść soli i wszystkich pokarmów stałych (Lekkie płyny są w porządku) na 8- 12 godzin, alkohol i narkotyki przez 24 godziny przed zabiegiem. Prze ceremonią należy włożyć wygodne ubranie, zdjąć biżuterię.
Moje doświadczenie z Kambo
Dlaczego w ogóle postanowiłem pójść na Kambo? Od samego początku kierowała mną intuicja. Jestem człowiekiem, który od dawna poznaje świat nie tylko przez pryzmat racjonalizmu, czyli postrzegania rzeczywistości przez 5 zmysłów. Dzięki podróżom (a głównie dzięki mojej 30 dniowej, samotnej podróży po Hawajach), obudziłem w sobie intuicję i zrozumiałem, co to znaczy „słuchać własnego serca”. Zrozumiałem również czym jest ego. Od tamtej pory moje życie nabrało potężnego przyśpieszenia i systematycznie, aż do dziś zmieniam swoje życie na lepsze, nie wspominając o tym, że dosłownie z dnia na dzień staje się innym człowiekiem.
Mając 23 lata teoretycznie miałem wszystko: pracę, rodzinę, pasję, stabilizację finansową, sukcesy zawodowe i szereg różnych innych rzeczy, które w europejskim modelu życia są powszechnie uznawane za sukces. Pomimo tego, było mi źle z samym sobą i nie wiedziałem co jest przyczyną tego stanu rzeczy. To mnie frustrowało. Taka dziwna niemoc, która jest bliżej nieokreślona. Byłem po prostu nieszczęśliwy, coś mnie uwierało, tylko nie wiedziałem co. Czułem się zagubiony w tym wielkim, pędzącym jak szaleniec świecie.
Powoli wpadałem w depresję. Byłem coraz bardziej niezadowolony z życia (co ukrywałem przed znajomymi, którzy nic nie podejrzewali, bo… z ich punktu widzenia wręcz musiałem być szczęśliwy). Miałem w sobie mnóstwo lęków i strachów „przed jutrem” (zupełnie bezpodstawnych). Mój stan psychiczny zaczął się pogarszać. Myślę, że gdyby nie moja pasja, którą jest bieganie, mógłbym wpaść w bardzo nieciekawe klimaty z nałogami na czele.
Mogę powiedzieć, że osiągnąłem maksymalny dół. W pewnym momencie było mi tak źle, że nie widziałem dla siebie ratunku. Co gorsza, nikt nie wiedział o moich problemach, bo z natury jestem introwertykiem. Z perspektywy czasu myślę sobie, że… moja historia jest po prostu typowa dla osób, które doświadczają depresji. Jestem przekonany, że gdyby nie sport, który uprawiam od dziecka, moja historia mogłaby zakończyć się różnie. Poprzez bieganie nauczyłem się znosić porażki, dlatego punktem zwrotnym mojego problemu było potraktowanie mojego stanu jak… po prostu kolejnego biegu na zawodach, na których dostałem srogie bęcki od silniejszych kolegów. Ostatecznie, zebrałem się w sobie i zacząłem szukać odpowiedzi na pytanie, dlaczego jestem nieszczęśliwy, dlaczego nie potrafię kochać życia, co jest ze mną nie tak…
Co zrobiłem? Zamiast (cytuję klasyka), rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady, za ostatnie pieniądze kupiłem bilet do Nowego Jorku, przebiegłem tam maraton, a następnie poleciałem na Hawaje spędzając tam ponad 30 dni. Od tego zaczęła się moja niesamowita podróż wgłąb siebie, która trwa do dziś i potrwa do końca moich ziemskich dni.
I tak, dochodzimy do DZIŚ. Zacznijmy od tego, że nie wierzę w przypadki. W pewnym momencie mojego życia, znajoma w luźnej rozmowie o podróżach opowiedziała mi o swoim doświadczeniu związanym z KAMBO. Zafascynowała mnie jej historia, a przede wszystkim efekty, których doświadczyła - diametralna poprawa samopoczucia, brak nawet najmniejszego przeziębienia na przestrzeni ostatnich lat, aż po… piękną, zdrową cerę. Po takiej laurce dla czegoś, o czym nigdy nie słyszałem, postanowiłem się tym zainteresować. Obejrzałem filmik Cejrowskiego, poczytałem trochę w Internecie i zapragnąłem doświadczyć tego na własnej skórze. Mniej więcej 2 tygodnie od tej rozmowy, byłem już na swojej pierwszej ceremonii Kambo, która odbywała się w Warszawie.
Nie ukrywam, że strasznie się bałem. Po prostu nie do końca wiedziałem w co się pakuję. Myślę, że dla większości osób, moja decyzja byłaby niczym innym niż wariactwem, ale pomimo strachu, chęć doświadczenia Kambo była ode mnie zdecydowanie silniejsza. Dosłownie czułem się prowadzony - jakby jakaś siła wyższa delikatnie popychała mnie w kierunku doświadczenia tego procesu. Im byłem bliżej ceremonii, tym strach zaczął puszczać. Doszedłem do momentu „co ma być, to będzie”, puściłem kontrolę i postanowiłem po prostu zaufać życiu (co do tej pory zdarzało mi się bardzo rzadko, bo należałem raczej do tych, którzy uwielbiają planować i lubią znać całą drogę, zanim na nią wkroczą).
No i wtedy zaczęła się magia. Ceremonię prowadził wcześniej wspomniany Tomek. Razem ze mną było 6 osób, które tak samo jak ja chciały doświadczyć Kambo lub… przyszły na Kambo po raz któryś w swoim życiu. Oprócz Tomka, nad naszym bezpieczeństwem czuwali jego asystenci.
Nie ma jednej, uniwersalnej ceremonii. Każda jest inna. Co Szaman, to inna praktyka i inne rytuały. U Tomka zaczęło się od tego, że najpierw każdy mówił (lub i nie, jeśli nie chciał), co go tu sprowadza i dlaczego akurat Kambo. Ja szczerze odpowiedziałem, że totalnie nie wiem co tutaj robię, ale po prostu czuję, że jestem w dobrym miejscu.
W kolejnej fazie Tomasz cierpliwie odpowiadał na pytania wszystkich uczestników ceremonii, dzieląc się swoim doświadczeniem i wiedzą. A pytań było sporo… na mojej pierwszej ceremonii większą część ludzi stanowiły osoby, którym medycyna konwencjonalna nie dawała już większych szans na uzdrowienie więc… nie mając nic do stracenia, te osoby postanowiły udać się na Kambo.
Po odmówieniu wspólnej modlitwy (pełnej szacunku do substancji, którą jest KAMBO), przeszliśmy do części właściwej. W skrócie wygląda ona tak, że każdy, w ciągu 20 minut musi wypić 2 litry wody (lub więcej jeśli tak czuje). Następnie Szaman, Mistrz Ceremonii (nazywaj tę osobę jak chcesz), malutkim, rozpalonym patyczkiem, punktowo dotyka Twojej skóry, by potem nałożyć jad Żaby Kambo. Co dalej? W ciągu kolejnych 5 minut, gwałtownie skoczyło mi ciśnienie, zrobiło mi się bardzo ciepło, zacząłem się pocić. Po 5 minutach Kambo zaczęło działać. Zacząłem wymiotować. I to nie była woda (pomimo tego, że prawie 24 godziny byłem na czczo). Oczyszczenie zaczęło się na dobre. Dosłownie nie mogłem uwierzyć, co wychodzi z mojego ciała. To było okropne i uwalniające jednocześnie. Z każdym kolejnym „wymiotem” czułem się zdecydowanie lepiej. To absolutnie nie do opisania. To trochę takie uczucie, jakbyś przez całe życie taszczył na plecach kilkunastokilogramowy, niewidzialny plecak, a potem, nagle ktoś Ci go zdjął. Poczułem ulgę, nieporównaną z niczym do tej pory ulgę… Po prostu pozbyłem się syfu i do tej pory nie wiem co to było.
Po pierwszej ceremonii Kambo przyszły kolejne. Po prostu czułem, że to moja ścieżka rozwoju. Po każdej ceremonii podświadomie „wyrzucałem” z siebie jakiś niewyjaśniony, życiowy tobołek. Po każdym Kambo moje życie nabierało coraz większego rozmachu, zacząłem podejmować decyzje, których zawsze się bałem, odzyskałem wiarę w siebie i własne możliwości, znalazłem miłość swojego życia, przebaczyłem sobie i swoim wrogom, przestałem rozpamiętywać przeszłość.
W końcu zacząłem żyć pełnią, nie traktując już więcej życia jako nieznośnego wyzwania. Życie samo w sobie stało się dla mnie najpiękniejszym darem, przygodą, którą kocham.
Bezwarunkowo.
Czy teraz, będąc na takim etapie życia, będę kontynuować swoją przygodę z Kambo? Pewnie tak, ale dopiero wtedy jak znów to poczuję. W tym momencie moja intuicja podpowiada mi, że Kambo nie jest mi potrzebne. Na pewno zmieniło totalnie moje życie i gdyby ktoś mnie zapytał, czy polecam tę praktykę, to odpowiem zawsze: RÓB TO CO CZUJESZ, NIE SUGERUJ SIĘ INNYMI.
Tragedia w Grodzisku
Skoro już się uzewnętrzniłem (co prawda powierzchownie, bo szczegóły chcę zachować tylko dla siebie), to pora przejść do głośnego tematu z ostatnich godzin. Cytując TVN24.pl:
Nie żyje kobieta, która kilka dni temu brała udział w warsztatach oczyszczających z zastosowaniem terapii kambo. Sprawę bada już prokuratura w Grodzisku Mazowieckim. Warsztaty zorganizowano w ostatnią niedzielę w jednej z siłowni w Grodzisku Mazowieckim. Wzięło w nich udział kilkanaście osób. Wśród nich była 30-letnia Halina, mieszkanka Warszawy. Na spotkanie przyjechała z partnerem.
[…]
Znajomi pytają: „I co Ty na to?”.
A ja na to: nie mnie to oceniać. Mam jednak kilka przemyśleń:
- Nie byłem w środku tej sytuacji, dlatego nie mam prawa jej oceniać (i myślę, że nikt tak naprawdę tego prawa nie ma).
- Przypadki śmiertelne na ceremoniach Kambo to niezwykła rzadkość. Jak jeden do miliona. Oczywiście ryzyko rośnie, jeśli ceremonie prowadzą osoby niewyedukowane lub jeśli w procesie uczestniczą osoby nieodpowiedzialne, które pomimo świadomości przeciwskazań podejmują ryzyko. Czy ceremonię w Grodzisku prowadziły odpowiednie osoby? Sądzę, że tak. Dość „przypadkiem” okazało się, że w tejże feralnej ceremonii wziął udział mój znajomy, a paru innych moich znajomych brało udział w Kambo pod okiem Konrada. Z relacji moich znajomych wynika, że całość ceremonii odbyła się w zgodzie ze sztuką, ale... jak pisałem wcześniej: patrz punkt 1!
- Niecałe dwa lata temu, cała Polska żyła śmiercią biegacza, który umarł na trasie biegu. Czy to oznacza, że bieganie jest niezdrowe i złe? Nie. Niestety w większości tragedie są pokłosiem naszej nieodpowiedzialności i nierzadko brawury. Jeśli świadomie eksploatujesz swoje ciało mając poważne problemy z układem sercowo-naczyniowym, to... no właśnie.
- Nóż. Każdy ma go w kuchni. Nożem pokroisz chleb, ale i zabijesz człowieka. Nóż to tylko narzędzie i tylko od Ciebie zależy jak je wykorzystasz. Z Kambo jest podobnie - Kambo jest darem natury, wobec którego należy zachować należyty szacunek i pokorę. O tej niesamowitej substancji wiemy wiele, ale wciąż zbyt mało, aby wiedzieć o niej absolutnie wszystko. Pomyśl tylko jak jest z lekami. Łykając kolejną tabletkę czy popijając kolejny syrop, bezwarunkowo ufasz temu, co napisał producent na opakowaniu. Dlaczego nikt głośno nie mówi o powikłaniach po kuracjach farmakologicznych? Czy wiemy tak naprawdę jakie zmiany w przyszłości wywoła w naszych organizmach spożywanie żywności wysoko przetworzonej z nafaszerowanym antybiotykami mięsem na czele?
- I chyba najważniejsze - żaden człowiek na świecie nie wie, ile jeszcze życia przed nim. Nigdy nie masz pewności, że tekst, który czytasz może być jednym z ostatnich w Twoim życiu. Nikt z nas, nie ma recepty na nieśmiertelność, ani tym bardziej pewności, że jutro nastąpi. Ludziom brakuje pokory, często żyjemy bezrefleksyjnie, nieustannie projektując w głowie problemy, które ostatecznie nigdy się nie pojawiają.
Pozwalając sobie na dygresję: dlaczego w Polsce otwarcie nie mówi się o problemie alkoholizmu? Dlaczego media nie edukują jak ogromne spustoszenie w naszym organizmie powoduje alkohol? Dlaczego zabrania się jazdy po alkoholu, a stacje benzynowe żyją głównie z jego sprzedaży?
Tyle ode mnie, człowieku. Napisałem najszczerzej jak tylko mogłem. Podzieliłem się małym kawałkiem mojego wszechświata. I gdyby ktoś zadał mi pytanie, dlaczego to zrobiłem, to z pewnością odpowiedziałbym życzeniowo.
Chciałbym, aby człowiek XXI spokorniał. Abyśmy uświadomili sobie, że nasze przekonania, poglądy, myśli, wierzenia są wyłączenie TYLKO NASZĄ WIZJĄ rzeczywistości, a z punktu widzenia drogi mlecznej wszyscy jesteśmy ze wsi. Ile ludzi, tyle wizji. Nie ma jednej słusznej drogi, tak samo nie ma jednej prawdziwej recepty na życie. Chciałbym, aby ludzie w końcu otworzyli swoją głowę i potrafili z szacunkiem odnosić się do wymiany poglądów, spojrzenia na świat. Chciałbym, aby dzisiejsza medycyna konwencjonalna nas leczyła, sięgała do przyczyn, a nie tylko łagodziła objawy choroby, usypiając prawdziwą, potężną siłę, którą jest nasz system odporności, posiadający niezbadane pokłady do samoleczenia. Chciałbym, aby ludzie uświadomili sobie, że w życiu oprócz ciała i umysłu jest jeszcze dusza, o której pamięta coraz mniej osób, a coraz więcej szyderczo się śmieje na myśl o tym, że…”moją pasją jest rozwój duchowy”. Pamiętajmy też o mocnej polaryzacji życia. W dobie ogłupiających nas informacji, które wychodzą z szafy, nauka nieustannie ściera się z pseudonauką, rozwój osobisty z pseudocoachingiem, rozwój duchowy z pseudoduchowością itd. itp.
Jak się w tym wszystkim odnaleźć? Przede wszystkim zaufać sobie, słuchać swojej intuicji i własnego serca. Po prostu NIE BAĆ SIĘ ŻYĆ!
Tak czuję i nieustannie żyję filozofią "wiem, że nic nie wiem".
Uważam, że każdy dostaje w życiu to, w co wierzy. Jestem najlepszym przykładem człowieka, który zmienił na lepsze swoje życie dzięki Kambo. Kambo uzdrowiło moje ciało, duszę i spowodowało, że zacząłem żyć pełnią życia. Być może w Twoim przypadku będą to herbatki z ziółek Twojej Babci, regularna gra w tenisa, bieganie po górach albo medytacja w Indiach.
Grunt, to znaleźć własną drogę i nie marnować swojej energii na nienawiść!
Zostaliśmy stworzeni do kochania się, rozsiewania wirusa miłości.
Głęboko w to wierzę, że niegdyś ludzkość znów zacznie żyć w harmonii.
Ale zanim zaczniemy zmieniać świat… zmieńmy najpierw siebie.
Mateusz Jasiński
Dyskusja