Kiedyś marzyłem o tym, żeby każdy Polak biegał. Żyłem w przekonaniu i przeświadczeniu, że bieganie to recepta na lepsze życie i panaceum na problemy tego świata. Nie trudno było żyć z takim przekonaniem, gdy na każdym kroku świat pokazywał mi, że mam rację. Co to oznacza? W jaki sposób manifestowała się moja racja?

Oto przykład.

Kiedyś napisał do mnie człowiek, który opisał mi swoje ostatnie lata życia. Nie były kolorowe... Stracił rodzinę, pracę, biznes, a na dodatek wylądował w więzieniu. Wszystko przez miłość do hazardu. Przegrał swoje życie dosłownie i w przenośni. W pewnym momencie wyszedł z założenia, że skoro tyle już przegrał i stracił, to zrobi coś, co nie będzie go nic kosztować i sprawi, że poprawi się jego zdrowie. Zaczął biegać. Bieganie stało się dla niego terapią dzięki której zrozumiał, że w tym świecie wszystko ma swój początek i koniec, i skoro jego życie teoretycznie się skończyło (nie trudno tak myśleć, gdy traci się wszystko, i to dosłownie...) to jest to najlepszy moment, aby zacząć coś na nowo. Z braku czasu i perspektyw biegał coraz więcej. Doskonalił nie tylko swoje ciało, ale i swój umysł, który odpoczywał w trakcie biegania. Po jakimś czasie poprawiło się jego zdrowie, odbudował swoje siły witalne, energetykę i pewność siebie. To z kolei pozwoliło mu uwierzyć w siebie (podobno to w życiu jedno z ważniejszych odkryć - WIERZYĆ W SIEBIE I SWOJĄ MOC). Później było tylko łatwiej...

Dzisiaj ten sam człowiek ma szczęśliwą rodzinę, uczciwą pracę, spłacone długi i kolejne piękne lata przed sobą. Ignorancją byłoby stwierdzić, że to wszystko dzięki bieganiu. Na pewno nie. Bieganie było jednym z elementów całej układanki. Bo czasami wystarczy jedno słowo, jeden bodziec, jedno postanowienie, by zmienić na lepsze całe nasze życie. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że "dopóki jest życie, dopóty jest nadzieja". Skoro masz życie człowieku, to pracuj nad sobą, zamieniaj zło w dobro, ciesz się z tego co masz i bądź każdego dnia lepszą wersją siebie. Pisząc te słowa, przypomina mi się kolejna piękna myśl, która brzmi: "traktuj każdą chwilę tak, jakby miała być ostatnią".

Trzeba przyznać, że ta piękna (bądź co bądź) myśl jest często tak trudna do zrealizowania. W jej obliczu każda kłótnia, grymas, niezadowolenie, frustracja, złość, niepełnowartościowość są tak mało znaczące... Nie znaczą nic. Dodając to tego fakt, że człowiek i nasze codzienne "problemy" to tylko pikuś w obliczu wszechświata, to już w ogóle można dość logicznie dojść do wniosku, że to całe zamartwianie się, narzekanie, czarno-widzenie jest nic nie znaczącym bezsensem.

Kiedyś marzyłem o tym, żeby każdy Polak biegał. Dzisiaj marzę o tym, aby w życiu każdy znalazł swoje bieganie, czyli coś co kocha robić. Miłość to podobno najskuteczniejszy środek treningowy.

KOCHAJCIE ŻYCIE!

PS wierzę w miłość. Wierzę też w to, że życie jest piękne w każdej sekundzie. Wystarczy tylko w to uwierzyć!
PS2 zawsze po bieganiu mam ochotę pisać. Kocham biegać, kocham pisać, ale ostatnio szukam wymówek, aby tego nie robić. Podobno nawet w miłości przerwa jest wskazana.
PS3 wierzcie w siebie. Zawsze!

Dyskusja

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.