SPOILER:
 
Zostałem nominowany do tytułu biegowego dziennikarza roku. Możesz mi pomóc w osiągnięciu tego celu, wysyłając sms pod numer 70068, w treści wpisując MEDIA9 (tylko 60 gr)
lub
możesz zagłosować na mnie przez stronę www i potwierdzić zgłoszenie mailowo. Oczywiście jednocześie można zrobić jedno i drugie. A jeśli chcecie poznać mnie bliżej to... zapraszam do przeczytania tego postu.
 
Dziękuję!
 

Zostałem nominowany do tytułu biegowego dziennikarza roku. Mniej więcej od 2011 roku regularnie piszę na temat biegania, występuje w mediach i popularyzuję bieganie przy każdej możliwej okazji. Każdego roku rozwijam swój warsztat i staram się mieć możliwie jak najbardziej otwarty umysł nie tylko w obszarze treningu, ale i dietetyki, aspektów mentalnych czy sprzętowych. Nie należę do najszybszych, ani tym bardziej najwytrzymalszych biegaczy w Polsce. Nie wychowałem żadnego mistrza, choć niektórzy moi podopieczni zaczynają coraz odważniej radzić sobie w świecie wyczynowego biegania. Mówię i piszę o bieganiu w sposób bardzo prosty i przystępny, bo wychodzę z założenia, że życie codziennie jest na tyle dużym wyzwaniem, że dodatkowe komplikowanie czynności, która docelowo ma sprawiać nam radość i przyjemność, to zwyczajna strata czasu. Przynajmniej dla mnie, ale to tylko mój punkt widzenia, i "moje" podejście do biegania. Szanuję każdą motywację.


Moim celem i czymś, dzięki czemu wstaję rano z nową, dobrą energią, jest zarażanie kolejnych osób biegową zajawką. Zależy mi na tym, aby bieganie w Polsce było kojarzone przede wszystkim z bezpieczną dla naszego zdrowia formą ruchu, niezależnie od wieku, statusu materialnego i kondycji. Chcę, aby bieganie stało się taką samą higieną dla naszego ciała, jaką jest mycie zębów. Z oczywistych względów nie wspomnę o higienie umysłu i ducha.
 
W trakcie biegania kocham rozmawiać z samym sobą, bo w poprzednim życiu byłem filozofem. Moją ulubioną czynnością po bieganiu, jest posadzenie swoich czterech liter przed komputerem (oczywiście po uprzednim rozciąganiu) i pisanie na moim fanpage o... bieganiu właśnie. Dla złapania równowagi, uwielbiam śmiać się z samego siebie i kocham tego małego idiotę, którego noszę i pielęgnuję w sobie. Wiem, że wiele osób (zazwyczaj bez dystansu), szczerze nienawidzi mnie za te swoje młodzieńcze pajacowanie. I dobrze! Już dawno zrozumiałem, że nie jestem w stanie spełnić wszystkich oczekiwań tego świata, a każdy hejt jest dla mnie dodatkową bodźcem do stawania się silniejszym.

Dzięki bieganiu zrozumiałem, że otaczający mnie świat jest wyłącznie odbiciem moich myśli i przekonań. Dlatego codziennie pokonywane kilometry i czas spędzany z samym sobą jest dla mnie doskonałą okazją do rozwoju swojej samoświadomości, do czego gorąco wszystkich zachęcam.

Niemal trzy lata temu odstawiłem na boczny tor swoje ambicje związane z bieganiem i poświęciłem się wspieraniu amatorów w osiąganiu swoich biegowych marzeń. Robię to do tej pory z dużym powodzeniem. W ciągu ostatnich dwóch lat spełniłem wiele swoich marzeń. Ukończyłem maratony w takich miastach jak Betlejem, Honolulu, Nowy Jork, Berlin, Rzym, Warszawa, Poznań czy Mediolan. Mam na swoim koncie legendarny Comrades na dystansie 89 kilometrów. Z roku na rok czuję się coraz lepiej. Tuż po ukończonym maratonie w Honolulu w 2013 roku postanowiłem, że spróbuję wegetariańskiego modelu żywienia. Przygoda z wegetarianizmem trwa do dziś, a moje ciało coraz bardziej podpowiada mi, że weganizm za chwilę będzie naturalnym krokiem w moim żywieniowym rozwoju. Dzięki tej żywieniowej przygodzie, raz na zawsze rozprawiłem się z problemem na poziomie słabych wyników krwi, a co więcej wiara w to, że to czym się żywię jest zgodne z moim systemem wartości, zaowocowała poprawą jakości życia w każdym aspekcie. I mógłbym tak o sobie jeszcze pisać i pisać... Moje ego nie zna umiaru. Całe szczęście, że coraz bardziej rozumiem czym jest ego i jak to jest żyć wyłączając egotyczny umysł w odpowiednich momentach. Człowiek z natury jest próżny, lubi być doceniany, chwalony, potrzebny. I oczywiście nie widzę w tym nic złego, dopóki zachowujemy w tym wszystkim równowagę i... dystans. Dystans do ego, wyobrażeń odnośnie nas samych jak i wyobrażeń innych na nasz temat.
 
Napiszę ponownie, że zostałem nominowany do zostania biegowym dziennikarzem roku. To plebiscyt organizowany przez FestiwalBiegowy.pl, czyli imprezę, która przez wielu uznawana jest za święto biegania w Polsce. Z mojej perspektywy organizatorzy Festiwalu Biegowego, potrafią nie tylko organizować imprezy biegowe na świetnym poziomie. Ich główną przewagą jest organizacyjny rozmach i wyjątkowe pomysły promujące ich markę. Jednym z nich jest właśnie dziennikarski plebiscyt, w którym biorę udział. Gratuluję pomysłu!
 
O tym kto zwycięży zadecyduje liczba smsów lub maili oddanych na danego kandydata. Patrząc na to z boku, nie jestem przekonany, aby ten mechanizm jakkolwiek przełożył się na rankingową jakość. Tu liczy się siła medialna i sympatia czytelników. Nie ma co się oszukiwać, że jest inaczej. Zostałem jednak zgłoszony, przystałem na warunki tej gry, gram w nią i nie ukrywam, że chciałbym zwyciężyć. Bynajmniej nie po to, aby karmić swoje ego (choć ponownie nie ma w tym nic złego, jeśli zachowujemy do wszystkich błyskotek odpowiedni dystans), a po to, aby zarobić pieniądze.
 
Tak właśnie - zarobić piniendze!
 
Piszę o tym wprost. Dla niektórych mogę być bezczelny. A ja po prostu jestem (kiedyś nie byłem, przede wszystkim wobec samego siebie) szczery i będę szczery. To moje piękne prawo i wolność wyboru. Zwycięstwo to nagroda od PZU w wysokości 30000 zł.
 
Kilka dni temu skończyłem 24 lata i jestem na początku swojej zawodowej drogi. Mam w głowie sporo projektów, które od dawna siedzą mi w głowie, ale... nie mogę ich stamtąd wyjąć, bo za bardzo jestem pochłonięty walką o codzienny byt, spłacanie rachunków i trzymanie swojej firmy w ryzach. Potrzebuję oddechu, a moim marzeniem jest budowanie zespołu ludzi, którzy mają jedną wspólną cechę: pasję do biegania i tworzenia wokół siebie energii. Bo życie to kreacja napędzana przez miłość!
 
Wraz z tą grupą ludzi, mam marzenie, aby mieć w końcu możliwość rozwijania swoich wizji, bo... jestem wizjonerem z piekielnie dobrymi pomysłami i świadomością, że... w pojedynkę daleko nie zajadę, a już na pewno nie rozciągnę doby. Bycie pracoholikiem też mnie powoli wykańcza. Potrzebuję znów być młody!
 
Dlatego proszę Was o wsparcie. Wspierając mnie, wspieracie moje marzenia i sprawiacie, że jestem bliższy temu, co sobie zaplanowałem. Na tym kończę, a wszystkim wspierającym po prostu dziękuję. Niech Wam idzie w dobre kilometry!
 
Matusz Jasiński

Dyskusja

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.

Wysłane przez Rafał (www.kale... (niezweryfikowany) w wt., 2015-09-08 20:31

Głos przed chwilą oddałem na Mateusza. Trzymam kciuki i życzę autorowi spełnienia marzeń i realizacji projektów z właściwymi ludźmi.

Wysłane przez W. (niezweryfikowany) w wt., 2015-09-08 20:55

Trafiłam do Ciebie po Twoim wystąpieniu w Zdrowomanii i dzięki Tobie i Agnieszce dałam szansę slow joggingowi. Polubiłam tę aktywność i na nowo odkryłam bieganie (tak bardzo znienawidzone przez 'rozgrzewkę' na wf w formie biegania w kółko). Dopiero poznaję Twoją twórczość, ale ode mnie masz dwa głosy i trzymam kciuki, by nagroda była Twoja! Powodzenia!

Wysłane przez Asia (niezweryfikowany) w wt., 2015-09-08 20:57

Oddałam głos! Namówiłam moich znajomych i rodzinę - to, co robisz ma sens i ... trzeba to docenić. Trzymam za Ciebie kciuki!