Moje życie zawsze było aktywne. Ruch wypełniał większą część mojego dnia. Ponad rok temu zakochałam się w bieganiu. Pozwalało mi na oczyszczenie duszy i dawało wytchnienie w dniu przepełnionym obowiązkami.

Mój związek z bieganiem był szybki i intensywny. Niestety w moim bieganiu zabrakło głowy. Biegałam chaotycznie, bez planu, zachwycając się szybkimi postępami. Wszechświat musiał zrównoważyć mój zapał i utrzeć mi nosa, by zachować równowagę, która jest jego głównym prawem. Przebiegnięcie dwóch półmaratonów to mój cały biegowy dorobek. Kiedy z nadzieją planowałam kolejne starty, a oczami wyobraźni widziałam siebie na mecie kolejnych zawodów, moje kolano zaczęło wysyłać mi ostrzegawcze sygnały. Ignorowałam je i z bólem przebiegłam półmaraton w Toruniu. Zamiast cieszyć się, z tego, że dobiegłam do mety, płakałam nad tym, że czas, który osiągnęłam był dwie minuty gorszy od zakładanego. Kolano bolało coraz bardziej, aż w końcu przestało spełniać swoje zadanie, uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Lekarz postawił diagnozę. Pęknięcie łąkotki, operacja, przerwa, rehabilitacja. Załamałam się. Jak to. Jak w takiej chwili mogę zrezygnować z przygody, która dopiero się rozpoczęła?

Nie mogłam pogodzić się z "wyrokiem". Nie wierzyłam w niego. Postanowiłam jednak odpocząć. Przeanalizować swoje błędy. Z perspektywy czasu widzę, że popełniłam każdy z możliwych. Zaczęłam pracować nad swoją głową. Oczyszczanie umysłu i wytchnienie znajdowałam w prostych czynnościach i rozmowach z sobą. Poznawałam siebie i wciąż to robię. Będę to robić do końca życia. Kontuzja była początkiem drogi do nowego startu. Uporałam się z nią. Uniknęłam operacji, ukochałam moje kolano, a ono z wdzięczności zaczęło zdrowieć. Jakkolwiek nieprawdopodobnie to brzmi, umysł jest w stanie zdziałać więcej, niż skalpel chirurga.

Zaczynam od początku. Na nowo stawiam pierwsze biegowe kroki. Zapoznaję się ze slowjoggingiem i ćwiczeniami, które ogólnie poprawiają moją sprawność fizyczną. Bieganie to nie tylko pokonywanie kolejnych kilometrów. To przede wszystkim wszechstronny rozwój. Nigdy nie jest za późno, by zacząć od początku. Kiedy wracamy do gry bogatsi o popełnione błędy, ze świadomością, której niegdyś brakowało, możemy przenosić góry. Wystarczy uwierzyć tylko w to, że naprawdę MOŻEMY WSZYSTKO. Dajmy sobie tylko trochę czasu i uzbroimy się w cierpliwość. Nim się nie obejrzymy, zaczniemy dostrzegać postępy i zaczniemy zbierać owoce trudu, który włożyliśmy w osiągnięcie sukcesu. Każdy z nas może żyć w swoim perfekcyjnym świecie.

Dyskusja

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.