Zdarzyło ci się kiedyś zapytać lekarza, jak pozbyć się problemu z kolanem lub kostką, a jedyna otrzymana recepta brzmiała: „Przestać biegać”?

A może oprócz pudła pełnego maratońskich medali uzbierałeś już tak dużą liczbę chronicznych dolegliwości, że zaczynasz myśleć o przesiadce na rower? Albo nabrałeś przeświadczenia, że bieganie najwyraźniej nie jest sportem dla ciebie?

Też tak kiedyś myślałem. Jako nastolatek uprawiałem chyba wszystkie możliwe sporty, ale najdłuższy dystans, jaki mogłem przebiec bez bólu kolan, liczył niecałe 100 metrów. Byłem przekonany, że urodziłem się z wieloma talentami, lecz bieganie z całą pewnością nie było jednym z nich. Brzmi znajomo? Być może wydaje ci się, że masz dwie lewe nogi, stopy nie takie, kolana pracują w drugą stronę albo że w ogóle masz nieodpowiednie do biegania ciało i dlatego zawsze starałeś się ze wszystkich sił unikać tej czynności. Na przykład uprawiasz crossfit i w martwym ciągu z łatwością podnosisz ponad 220 kilogramów. Ale gdy tylko w planie pojawiają się trudne interwały, chowasz głowę w piasek i wynajdujesz dziesiątki powodów, aby nie przyjść na trening. Wiesz, czego nauczyłem się podczas drogi, którą przebyłem od zawodnika do ogarniętego obsesją na punkcie zasad biomechaniki i prawidłowej postawy trenera i fizjoterapeuty? Że każdy człowiek został stworzony do biegania. Może i trzeba włożyć dużo pracy, by wrócić do tego punktu wyjścia (reset nigdy nie jest czymś łatwym), ale ścieżka ku niemu – i dużo dalej – jest całkiem prosta.

Mnie się udało. Przy wadze 104 kilogramów, mając na nogach płaskie, ważące zaledwie 150 gramów buty, przebiegłem ultramaraton Ruad Dipsea2. Jak? Wszystko zaczęło się od porzucenia starych nawyków. To pierwszy krok, który musisz wykonać, aby być gotowy do biegu.

1 500/1 742 „Gotowy do Biegu”, Wydawnictwo GALAKTYKA, str. 29