Yared Shegumo - pierwszy w historii Polski medalista Mistrzostw Europy w maratonie. Postać absolutnie nietuzinkowa, nie tylko z punktu widzenia sportowych osiągnięć. Dla mnie to przede wszystkim człowiek, który zaraża swoim pozytywnym sposobem bycia. Zawsze uśmiechnięty, z dużym dystansem do świata i samego siebie. Z pochodzenia Etiopczyk, który zdołał nauczyć się jednego z najtrudniejszych języków na świecie, czyli... polskiego. Niech to będzie najlepsza wizytówka jego inteligencji. Yareda nie znam zbyt długo, ale śmiało mogę powiedzieć, że to ten typ człowieka, którego po prostu nie da się nie lubić. Na tyle co go poznałem, nie mówi zbyt wiele, a jak coś powie, to spadasz z krzesła - czasami ze śmiechu, a czasami dlatego, że jego riposta po prostu daje Ci mocno do myślenia. I ten wpis dedykuję jego wczorajszej ripoście, którą z powodzeniem można ubrać w życiową lekcję.
 
Siedzimy przy stole i jemy kolację. Rozmawiamy na luźne tematy, nie pomijając rzecz jasna biegania. Przy stole siedzą biegacze jak i Ci, którzy z bieganiem dopiero zaczynają. Z pewnym momencie dyskusja schodzi na... czasy osiągane na konkretnych dystansach. Czyli wśród biegaczy, to trochę standard. Oczywistą oczywistością jest to, że rekord życiowy Yareda w maratonie, robi na każdym ogromne wrażenie, bo jego rekord wynosi nieco powyżej 2 godzin i 10 minut. Dla amatora to czas z kosmosu albo innej galaktyki. Aby osiągnąć taki czas, musisz przez ponad 2 godziny przemieszczać się w tempie 20 kilometrów na godzinę, a to mniej więcej 3 minuty na kilometr przez 42 kilometry... Kosmos?
 
Kosmos na ziemi.
 
W tym momencie dzielę się z Yaredem przemyśleniem, że nawet gdybym poświęcił całe swoje życie dla rzecz biegania, otoczył się najlepszymi ekspertami i totalnie oddał się jednemu celowi, czyli osiągnięciu choć raz w życiu takiego czasu jak on, to... mimo wszystko nie byłbym w stanie. Bo geny, bo predyspozycje, bo moje własne ograniczenia. Nawet pomimo totalnej świadomości, ile człowiek jest w stanie z siebie wydobyć pod warunkiem idealnego żywienia, trybu życia i bycia na bieżąco z technologią wspierającą cały proces treningu. Na to Yared z niezwykłą pewnością siebie i spokojem tybetańskiego mnicha odpowiada:
 
Twoje ciało jest gotowe na tyle, na ile jesteś w stanie w to uwierzyć w głowie. Tam wszystko się zaczyna. 
 

I z tą myślą was zostawię. Dla mnie to nie tylko myśl, ale i lekcja, bo zawiera się w niej niemal wszystko. Nie tylko podejście do biegania jako takiego. A na koniec pozwolę sobie uprzedzić wszystkich potencjalnych hejterów, którzy spłycą tę myśl do oklepanego frazesu. Otóż... moi drodzy, kultowe "być albo nie być" zawiera w sobie tyle mądrości, że z powodzeniem można by napisać na ten temat niejedną książkę. Wiecie jednak na czym polega całe wyzwanie? Że wielcy ludzie tego świata, dochodzili do pewnych przemyśleń całe życie. Przemyślenia najpotężniejszych umysłów, to nierzadko owoc całego życia. Tragedią naszych czasów jest to, że dziś ludzie nie mają czasu, aby zawiesić się nad daną mądrością dłużej niż kilka sekund. Zbyt dużo konsumujemy treści, nie dając sobie szansy na ich pełne zrozumienie lub otarcie się o wartościowe wnioski. Wygodniej stwierdzić, że coś jest "Paulo Coelho", bo mało komu chce się patrzeć głębiej (dlatego tak cenię bieganie, bo w trakcie biegania człowiek ma dużo czasu na spokojne rozmyślanie). A co poza tym? Chyba tylko tyle, że my generalnie wszyscy dużo wiemy, ale... mało robimy. A wiedza niewykorzystywana w praktyce jest tylko zbędnym śmieciem. I tyle.

Przebiegnijcie się z tym.

Dyskusja

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.

Wysłane przez Gośka (niezweryfikowany) w wt., 2015-10-06 23:26

Masz absolutną rację Mateuszu

Wysłane przez Andrzej (niezweryfikowany) w czw., 2015-10-08 09:45

słuszne spostrzeżenie i naprawdę mądra teza....bez cienia wazeliny gratuluję autorowi tekstu że zauważył i opisał to krótkie zdarzenie, bo wartość jest bardzo konkretna...pozdrawiam