Zawsze myślałem, że oglądanie zawodów lekkoatletycznych w telewizji jest fajne i w sumie wystarczy mi do poznania dyscypliny. A już biegania na pewno, bo przecież doskonale wszystko widać . Myliłem się.

W piątek 17-go lutego 2017 wzięliśmy udział w mityngu Copernicus Cup w Toruniu. Nie było to dla mnie pierwsze wydarzenie sportowe, które obserwowałem na żywo, ale na pewno pierwsze, które dostarczyło mi tyle emocji. Od kilku lat bieganie jest moją pasją, którą realizuję sam trenując, ale też oczywiście interesują mnie osiągnięcia profesjonalnych zawodników. Poszerzyła mi się znacznie wiedza o startach na różne dystanse odkąd sam mogę doświadczyć różnic pomiędzy np. pomiędzy biegiem na 800 m, na 5 km i maratońskim.  W zasadzie odkąd zacząłem biegać dopiero zdałem sobie sprawę jak duże są różnice pomiędzy zawodami na różnych dystansach. Znałem teorię. Teraz zobaczyłem jak to naprawdę wygląda i chcę się podzielić tymi obserwacjami. A może ktoś dorzuci swoje?

Bieg na 60 m

Start na 60m to taka krótsza setka, czyli sprint na maksa, bez oglądania się za siebie (chyba, że jesteś Usainem Boltem, wtedy rób co chcesz). Będąc na trybunach hali zobaczyłem dokładnie jak to się odbywa. Każdy z biegaczy dosłownie walczy o to by zerwać stalowe liny, które utrzymują go za innymi biegaczami. Niektórym się udaje. Zaangażowanie układu nerwowego jest tu czymś czego nie zobaczyłem w telewizji nigdy. Częste są falstarty na tych dystansach, bo liczą się wcale nie sekundy. Sekunda w biegu na 60 m to niemalże 10 przebiegniętych metrów, około 5 kroków. Sekunda to długi odcinek. Profesjonaliści czują różnice mierzone w setnych sekundy. Dla biegacza amatora, różnica pomiędzy 7,07 (rekord świata juniorek z ubiegłego roku, również osiągnięty w Toruniu) a 7,21 (obecny rezultat, który jest dobrą prognozą na nadchodzący sezon) Ewy Swobody to naprawdę nic. Dla niej nie.

Jestem ciekawy jak Ci zawodnicy czują się podczas biegu. Ile trwa on subiektywnie? Patrząc na telewizor chwilę. Odczuwając na żywo daje się już więcej, dłużej, popatrzeć. A jak to jest z punktu widzenia zawodnika? Polecam zrobić trening 10x100m na przerwie 100m w truchcie. Setka jest bardzo długa. 60 m na poziomie profesjonalnym też.

Bieg na 400 m

O tym dystansie wiele słyszałem. Podobno to najgorszy dystans jaki istnieje. Dlaczego? Otóż zawodnicy startują na maksa, tak jakby wyścig miał 200 m. I dokładnie na te 200 m mają paliwo w mięśniach. Tu nie ma mowy o spalaniu węglowodanów, ani tym bardziej tłuszczów, które to są prawie wyłącznym źródłem energii dla amatorów biegaczy długodystansowych. Podstawowym źródłem energii w sprincie jest adenozyno-tri-fosforan (ATP), który zapewnia energię do skurczu mięśni (posługuję się tutaj książką Jerzego Skarżyńskiego „Trening Biegowy metodą Skarżyńskiego”). Zapas gotowy do natychmiastowego użycia wystarczy nam na 3-5 sekund maksymalnego wysiłku. Profesjonalni zawodnicy będą wtedy na 30-50 metrze. Potem trzeba ten zapas odnowić dzięki fosfokreatynie, której zapas mamy na 9-13 sekund. Wciąż daleko do nawet 200 m. Organizm zatem musi wykorzystać trochę zapasów glikogenu, którego w mięśniach mamy sporo jeśli chodzi o krótkie jak dla amatorów dystanse, ale przemiana w energię musi być bardzo szybka. Jest to wtedy glikoliza beztlenowa, która powoduje zaciągnięcie długu tlenowego spłacanego zadyszką po biegu. I teraz jak to wygląda na dystansie 400m? Akurat miałem to szczęście obserwować taki wyścig w wykonaniu kobiet i mężczyzn w dwóch seriach eliminacyjnych i trzeciej finałowej, na hali z bieżnią 200m. Na pierwszym okrążeniu wszyscy biegną sprintem. Na drugim okazuje się kto jest najsilniejszy. Na drugim kółku nikt nie ma paliwa. Wszyscy zwalniają, a najczęściej zawodnik, który na pierwszym kółku prowadził, na drugim jest ostatni. Na końcowych 50 m widać jakby zawodnicy wbiegli w wodę, tak bardzo zmniejsza się ich prędkość. Liczy się tylko ten, kto bez względu na gigantyczny brak energii i tlenu zdoła jakoś siłą rozpędu wpaść pierwszy na metę. O samopoczuciu już tutaj nie ma mowy. Nie ma czegoś takiego jak samopoczucie.

Bieg na 800 m

To już zupełnie inny rodzaj wysiłku. Tu liczy się taktyka. Nie mówię przez to, że w biegu na 400 m nie ma taktyki. Jest, ale niewiele jest na nią miejsca. W biegu na 800 m za szybka pierwsza połowa przekreśli nasze szanse na dobre miejsce. Wielu czołowych Polskich zawodników jak Adam Kszczot i Marcin Lewandowski, czy Joanna Jóźwik i Sofia Ennaoui utrzymują się biegu na 800 metrów blisko końca stawki na pierwszej połowie, aby w drugiej wyprzedzić wszystkich lub prawie wszystkich zawodników. W Toruniu mieliśmy niebywałą okazję zobaczyć bicie rekordu Polski przez Joannę Jóźwik. Do czasu zawodów oficjalnym rekordem kobiet był czas 1:59,99. Joanna Jóźwik pokonała tą barierę uzyskując 1:59,29. Pamiętacie, że 0,7 sekundy to dużo, prawda? Joanna zaczęła mocno, ale nie była na pierwszym miejscu od razu. Była druga. Jak się chce bić 18-to letni rekord Polski, to nie ma miejsca na taktykę utrzymywania się z tyłu, aby ostatnim sprintem wyprzedzić inne zawodniczki. Po pierwszym okrążeniu była już na przedzie i tylko powiększała przewagę. Liczył się tylko czas, konkurentki nie miały już znaczenia na ostatnich 300 m. Została sama i dała radę. Siedząc na trybunach mogliśmy też z bliska zobaczyć jak się koncentruje. Wiele bym dał za to by dowiedzieć się na czym się koncentrowała. Wyglądała na bardzo skupioną, pewną siebie, lecz ostrożną i podchodzącą do wyzwania z pokorą. Najlepsza kombinacja z możliwych.

W biegu mężczyzn na 800 m Adam Kszczot niestety nie utrzymał prowadzenia do końca. Dało znać o sobie przemęczenie i utracił je na ostatniej prostej. No cóż – taki jest sport. Nie zawsze się wygrywa, a Adam Kszczot robi to akurat na tyle często, że nie ma się co martwić ;)

Warto dodać dla podkreślenia różnic pomiędzy biegiem na 400 m i na 800 m, że obecnie jest tylko jeden człowiek, Alberto Juantorena, który zdobył złoto olimpijskie na obu tych dystansach (1976). Są to diametralnie różne biegi.

Bieg na 1500 m

Można by cytując klasykę polskiego kina powiedzieć „nuda, nic się nie dzieje” ;) Zwłaszcza jak zawodnicy biegną okrążenia 200 m. Robią siedem i pół okrążenia. W telewizji każde wygląda tak samo oprócz ostatniego, na którym rzeczywiście jest walka. Tu taktyka ma jeszcze większe znaczenie. Sekunda to długo. Ale minuta to jest naprawdę wieczność przy wyścigu na 1500 m. Rekord świata na tym dystansie to 3:26,00 (Hicham El Guerrouj, 1998). Rekord Polski 3:34,45 należy od 2011 roku do Artura Ostrowskiego. Za mocny początek po dwóch minutach spowoduje duże spowolnienie i utratę pozycji. W biegu mężczyzn widzieliśmy Marcina Lewandowskiego, który konsekwentnie trzymał się siódmej pozycji przez pierwsze okrążenia. Na ostatnich 300 m przystąpił do ataku i wyprzedził sześciu konkurentów ostatecznie zajmując drugie miejsce. Niewiele zabrakło do zwycięstwa, ale uzyskany czas 3:38.24 jest bardzo dobry na początku sezonu (rekord życiowy to 3:37,69). Obserwowanie tego na żywo wcale nie było nudne. Na każdym okrążeniu zawodnicy wyglądają gorzej. Jest im źle. Aż popcorn odstawiłem jak o tym pomyślałem. Ja tu sobie wygodnie siedzę a oni są bliscy zgonu po dwóch minutach, a jeszcze trzeba przyspieszyć aby coś ugrać. Widok niesamowity.

Dla kobiet wyścig na 1500 m był wyjątkowy, bo Etiopka Genzebe Dibaba zapowiedziała próbę bicia swojego halowego rekordu świata na tym dystansie, 3:55,17. Bieg, w którym atakuje się rekord świata wygląda inaczej niż zwykle. Zazwyczaj zawodnicy startują razem, biegną w miarę razem, a w końcówce okazuje się kto ma siłę na finisz i wyprzedzenie rywalek. Jak się biegnie na rekord świata to nie ma rywalek. Zostały już z tyłu. To bardzo trudne. Trzeba od początku walczyć z czasem, nie z rywalkami, które mają swoje słabości. Czas jest bezwzględny, nie zwalnia i bardzo szybko płynie. Wydaje się, że mamy tylko kawałek do końca, a mija 5 sekund zanim tam dotrzemy. Zadziwiające jest to, że w tym przypadku akurat sekundy mijają szybko ;) Genzebe nie pobiła rekordu świata, ale była blisko. Obserwowanie jej samotnego biegu było jednak bardzo emocjonujące. Z każdym okrążeniem zostawiała rywalki dalej. Na koniec miała gigantyczną przewagę w dystansie. Przez prawie cztery minuty była zdana na walkę z samą sobą, a to dużo trudniejsze niż walka z innymi zawodnikami.

Nasza zawodniczka, Sofia Ennaoui dzielnie goniła rekordzistkę świata, ale tym razem musiała uznać wyżsość Dibaby. Sama poprawiła swój rekord życiowy, zatem ze startu może być w pełni zadowolona. Potrafi niesamowicie zmobilizować się w końcówce i wyprzedzić wiele rywalek

 

Dlaczego warto oglądać zawody na żywo?

Na koniec może kilka słów o tym dlaczego warto bywać na zawodach lekkoatletycznych (i nie tylko):

  • Poczujemy niesamowitą atmosferę (prawie się poryczałem, jak Joanna Jóźwik pobiła rekord Polski)
  • Dajemy wsparcie naszym zawodnikom, którzy z tym legalnym dopingiem są w stanie osiągnąć więcej
  • Możemy zabrać dzieciaki, które poznają ducha sportu na żywo, a to bardzo cenne dla ich rozwoju
  • Zobaczymy naprawdę więcej. Tak, można powiedzieć, że to co opisałem jest do zobaczenia w telewizji. Nie zobaczyłem. Oglądałem wielokrotnie.

 

 

PS: Przepraszam za niską jakość zdjęć... ale nie namawiam tu do oglądania wspomnień. Namawiam do odczuwania emocji na żywo. Na zdjęciach nic nie widać, prawda? No właśnie ;)

 

Czy oglądałeś/oglądałaś kiedyś zawody lekkoatletyczne na żywo?

Dyskusja

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.