Łatwo jest przebiec 100km, tylko co potem?
Jako trener zauważam, że wiele trenujących osób zupełnie nie potrafi myśleć o bieganiu długofalowo w kontekście osiągania jak największych korzyści dla naszego zdrowia. Jeśli wchodzisz w zupełnie nową dla siebie przestrzeń, to nie jest dużym problemem, aby zdefiniować swój pierwszy cel, na myśl którego czujesz ciarki pędzące sprintem po plecach. Zazwyczaj celem niemal każdego biegacza jest minięcie choć raz w życiu linii maratonu. Problem w tym, że wiele osób tuż po zrealizowaniu „niemożliwego” traci motywację i porzuca regularne treningi. Znam też przypadki osób, które po uwierzeniu w swoje siły, zaczynają kończyć kolejne maratony, ale… po przebiegnięciu któregoś z kolei, zapał gaśnie i wtedy przychodzi rozwód z bieganiem.
Cel nie jest najważniejszy, a w szczególności ten, który jest zdefiniowany poprzez osiągnięcie lub zrealizowanie konkretnego wyzwania. Cel osiągniesz prędzej czy później. A to, czy go osiągniesz tydzień później czy wcześniej naprawdę nie ma żadnego znaczenia. Bardziej skupiłbym się na długofalowych efektach i wypracowaniu nawyku dbania o swoje ciało. Taki nawyk to najlepsze inwestycja i najlepsza polisa ubezpieczeniowa. Osiągnięcie celu nie jest aż tak ważne jak sama droga, która do niego prowadzi. I moja bardzo dobra rada: jeśli Twoim celem jest np. przebiegnięcie mistycznego maratonu, to powoli zacznij się zastanawiać, co będziesz robić tuż po osiągnięciu tegoż. A nawet jak sobie odpowiesz na to pytanie, to absolutnie wszyscy powinniśmy ustalić sobie jeden, nieśmiertelny cel.
Przykłady?
Biegam regularnie dla zdrowia.
Biegam dla przyjemności.
Biegam, bo to trochę jak „mycie zębów”.
Biegam bo inwestuje w swoje zdrowie.
Biegam, bo chcę się czuć dobrze.
Czujecie różnicę?
Łatwo jest przebiec 100 kilometrów. Problem w tym, że od razu po minięciu linii mety trzeba zdać sobie sprawę, że nasz sukces jest historią. Chwilę później celebrujemy sukces, chwalimy się znajomym, dodajemy kolejne osiągnięcie do swojego CV, ale… to trwa naprawdę krótko i nie powinno trwać dłużej, bo w innym wypadku Adam Małysz po zdobyciu pierwszego w karierze tytułu mistrza, mógłby pójść na emeryturę. Życie jak i kariera sportowa to nieustanny proces, w którym nie powinniśmy się zatrzymywać. Natura nigdy się nie zatrzymuje, dlatego zatrzymanie jest równoznaczne z cofaniem się w rozwoju. Wiadomo też, że nasza ludzka natura zawsze chce więcej… Ostatecznie złoty środek jest remedium na wszystkie rozterki.
Pomyślcie o tym w trakcie najbliższego treningu.
Dyskusja