Cześć Kamilo, 2015 rok za nami, to był dobry rok dla Ciebie, prawda?

Cześć, tak to prawda. Chociaż się tego nie spodziewałam.

Co uważasz za swój największy sukces w 2015 roku?

Ciężko wybrać ;) Na pewno nie spodziewałam się wygranej w Koral Maratonie i to z nową życiówką. Bardzo chciałam w tym roku spróbować złamać 3 godziny w maratonie. Udało mi się to zrobić podczas Poznań Maratonu (2:56:56). Gdyby liczył się czas netto byłaby to pierwsza klasa sportowa, więc chyba to jest mój największy tegoroczny sukces. Biegam amatorsko, pracuję na pełny etat jako rehabilitant w sanatorium, a mimo to udało mi się wejść na przyzwoity biegowy poziom ;)

Koral Maraton w Krynicy, to trudny bieg, jak udało Ci się tam wygrać?

Szczerze mówiąc nie wiem jak to się stało. Przyjaciele, którzy już kiedyś startowali w tym maratonie, mówili mi jaki to ciężki bieg. Dlatego nie byłam pewna czy dobrze robię biorąc w nim udział skoro gdzieś tam w głowie siedział pomysł  złamania trójki w październiku.

Wiedziałam, że profil trasy jest wymagający, a zwłaszcza ciężki podbieg na końcu. Dlatego każde wolne wybieganie robiłam na okolicznych pagórkach, a w soboty na ile było to możliwe, biegałam po górach.

Jeśli chodzi o moją strategię na ten bieg to polegała ona na tym, żeby biec ile się da, a końcówkę jakoś dociągnąć (wiedziałam, że zwolnię pod koniec ;)). Znałam pierwsze 10km ponieważ 2 lata wcześniej biegałam w Krynicy „Życiową Dychę”, której trasa prowadzi w dół. Reszta trasy była dla mnie niewiadomą. Pierwszy podbieg odczułam dość mocno i wystraszyłam się co będzie potem skoro to był ten mniejszy i to przed połową dystansu. Wtedy dogonił mnie inny biegacz – Piotr. Bardzo mi pomógł, trzymał tempo i rozmawiał więc kilometry szybko uciekały, a my mijaliśmy kolejne osoby
i w takim składzie dobiegliśmy na deptak w Krynicy. Nie wiem czy bez niego by mi się to udało.

Co jakiś czas kibice i wolontariusze mówili mi którą jestem kobietą (drugą, trzecią). Ale trasa jest taka, że ciężko mi było się upewnić czy tak rzeczywiście jest. Około 25km minęłam biegaczkę i wtedy usłyszałam, że jestem pierwsza. Bardzo chciałam to utrzymać, ale zdawałam sobie sprawę z tego,
że jeszcze bardzo dużo kilometrów do końca (w dodatku pod górkę) i wszystko może się wydarzyć.

Atmosfera na Koral Maratonie jest niesamowita. Kibice, mieszkańcy, wolontariusze bardzo pomagają i to niesie ;)

Co według Ciebie było trudniejsze, wygrana w maratonie, czy złamanie trzech godzin - niewiele spośród mężczyzn może pochwalić się taką życiówką, a wśród kobiet jest to bardzo, bardzo rzadki wynik, prawda?

Do złamania trzech godzin przygotowywałam się dość starannie, na bieżąco modyfikowałam trening w zależności od tego jak się czułam. Wygrana była niespodziewana, wyszła chyba tak po drodze z czego bardzo się cieszę.

Jak długo już trenujesz bieganie? Czy możesz też zdradzić nam swój wiek? ;)

W tym roku skończę 26 lat. W dzieciństwie tata namawiał mnie do biegania, ale nie za bardzo mi się to podobało. W czasach szkolnych startowałam w przełajach, ale nie traktowałam tego poważnie  i uważałam, że 1km to zdecydowanie za dużo. Na każdych zawodach obiecywałam sobie, że ostatni raz tak się męczę. W najdłuższe wakacje przed studiami zaczęłam biegać tak po 4km. Później już tylko częściej i więcej ;). W 2010 roku wymyśliłam sobie maraton.

Ile w tym czasie przebiegłaś maratonów?

Przebiegłam 14 maratonów (w tym 6 w Krakowie).

Jaki był twój debiut w maratonie? Czy możesz opisać jak długo się do niego przygotowywałaś i co czułaś po ukończeniu?

Na debiut zdecydowałam się w wieku 20lat, bo chciałam zrobić coś co zapamiętam. Wtedy nie wiedziałam z czym się wiąże taki maraton, ale skoro tyle ludzi to robi, to dlaczego ja nie dałabym rady?. Była to bardzo nierozsądna decyzja (teraz to wiem ;)). Nigdy wcześniej nie wystartowałam w półmaratonie, na 15km czy też na dychę. Jedyne starty to były przełaje około 3-4km. Moje przygotowania polegały więc na biegu z akademików AWF-u na Wawel i z powrotem (całość około  14-15km). Wtedy nawet nie wiedziałam ile to kilometrów, nie miałam żadnych aplikacji czy zegarków z GPSem. Wystartowałam w Cracovia Maratonie ponieważ był na miejscu. Mój zegarek mierzył tylko godzinę (więc gdy się zbliżała kasowałam i od nowa ;)). Skończyłam go w czasie 3:43:46. Jednak odcinek od Wawelu do mety był dla mnie strasznym cierpieniem. Okrążanie Krakowskich Błoń ciągnęło się w nieskończoność. Założenie na debiut miałam proste – cały czas biegnę, nie ważne jak wolno, ale nie mam prawa przejść  do marszu. Udało się, byłam niesamowicie szczęśliwa i na tym miał być koniec przygody z maratonami. Przez dwa tygodnie miałam takie „zakwasy”, że chodzenie sprawiało mi ogromną trudność. Jednak jak to bywa u biegaczy, po głowie zaczął chodzić mi pomysł by za rok znowu wystartować (tylko już po przygotowaniach).

Czy od razu wiedziałaś, że będziesz  się ścigać przede wszystkim w maratonach?

Nigdy nie byłam szybka. Na wf-ie zdecydowanie bardziej wolałam biegać test Coopera niż 100m. A kiedy już zaczęłam swoją biegową przygodę od maratonu , to nic krótszego mnie nie interesowało.

Ile dajesz sobie odpoczynku po maratonie? Co wtedy robisz?

Następnego dnia po maratonie idę delikatnie pobiegać, a później powoli wracam do normalnego biegania. Jeśli to jest jesień i był to mój ostatni start wtedy odpoczywam dłużej (około miesiąca). Przerzucam się na rower, basen i piesze wycieczki.

Czy uprawiałaś inny sport przed rozpoczęciem biegania?

Rabka-Zdrój jest małą miejscowością, więc w szkole, jeśli ktoś był aktywny to  startował prawie we wszystkim. Ten sam skład uczniów startował w grach zespołowych, lekkiej atletyce czy pływaniu.
W gimnazjum i liceum pchałam kulą. Udało mi się nawet zdobyć wicemistrzostwo województwa juniorów ;) Należałam też do sekcji pływackiej (2 razy w tygodniu mieliśmy zajęcia na basenie). Grałam w koszykówkę (raz w tygodniu mieliśmy wynajmowaną halę ponieważ moje liceum nie miało żadnej). Nadal bardzo często gram w koszykówkę i pływam.

Opowiesz nam o swoim treningu? Czy masz trenera i gdzie trenujesz na co dzień?

Pod koniec trzeciego roku studiów dołączyłam do amatorskiej grupy biegowej (AZS AWF Kraków Masters). Trenowaliśmy 3-4 razy w tygodniu. Kiedy wróciłam po studiach w Krakowie do Rabki, trener Wacław Mirek rozpisywał mi indywidualne treningi. Od 2014 roku trenuję sama, konsultuję treningi z tatą, który jest nauczycielem wf-u. Schemat tygodniowy moich treningów w Rabce jest raczej stały – we wtorki i czwartki robię jakiś mocniejszy akcent, w niedzielę długie wybieganie, reszta to luźne biegi. W lecie często z przyjaciółmi wybieramy się na wycieczki biegowe po Tatrach. Z hali i siłowni korzystam razem z młodzikami i juniorami z MKS Rabka-Zdrój Korzeniowski.pl (czasami zastępuję tatę i prowadzę trening), od czasu do czasu jeżdżę też do Krakowa na treningi z Eskadrą Kraków.

Wiem, że to bolesny temat, ale czy miałaś jakieś większe kontuzje?

W trakcie robienia Korony Maratonów Polskich naderwałam mięśnia dwugłowego uda. Było to po 4 maratonie (Wrocław), a przed 5 (Poznań), czyli krótka przerwa i ostatni do zaliczenia bieg. Gdyby nie to, że „musiałam” skończyć ten maraton, w połowie zeszłabym z trasy. Mroziłam udo na punktach medycznych, traciłam czas i rytm, a mimo to udało mi się skończyć na 10 miejscu wśród kobiet. Później miałam długą przerwę. Za szybko chciałam wrócić i kontuzja się odnawiała. Drugą dość bolesną kontuzją było złamanie zmęczeniowe piszczeli, z którym długo walczyłam.

Bieganie w górach musi dawać dużo siły, ale też przyjemności prawda?

Bieganie po górach jest wymagające, ale bardzo przyjemne ;) Takich widoków, z dala od hałasu nic nie zastąpi. Dodatkowo robi się naturalną siłę biegową i w jakimś stopniu zastępuje to ćwiczenia na siłowni.

Czy lubisz się ścigać?

Nie lubię się ścigać. Jestem typem człowieka, który bardzo się stresuje. I mimo tego, że jakiś bieg ma być dla mnie przyjemnością i o nic nie walczę, to stres mnie nie opuszcza. Dlatego w ciągu roku niewiele startuję. Bardziej podoba mi się bieganie ze znajomymi ;)

Jaki typ treningu najbardziej lubisz?

Najbardziej lubię biegać ze znajomymi po górach ;), ale to chyba nie liczy się jako typ treningu. Odpowiadają mi długie wybiegania, o ile są w fajnym terenie.

Jakiego treningu nie lubisz zatem ;)?

Nie przepadam za interwałami. Wiem jednak, że są ważne, dają efekty, a czas szybko mija na takim treningu, bo „coś się dzieje”. Jeszcze nigdy mi się nie udał trening 1km/1km w określonym czasie. O ile szybszy kilometr robię tak jak ma być, to ten wolniejszy jest zdecydowanie za wolny. Nie wiem jak to jest, ale na treningu nie udaje mi się biegać na takich prędkościach na jakich później robię maraton…

Czy robisz jeszcze inne treningi, poza biegowymi?

Staram się regularnie rozciągać. W miarę możliwości chodzę w zimie na siłownię czy na halę, gdzie robię sprawność (ćwiczenia z piłkami lekarskimi, płotkami). Nie wiem czy to można zaliczyć do treningu, ale raz w tygodniu gram w kosza. W okresie letnim częściej ponieważ można korzystać z orlika. Dzień jest dłuższy, więc zdążę z pracą, treningiem i grą.

Czy chciałabyś kiedyś pobiec w górskim biegu ultra?

Bardzo chciałabym wystartować w jakimś ultra. Aktualnie jest to moje marzenie, ale troszkę się jeszcze powstrzymuję. Uważam, że Bieg Granią Tatr to coś wspaniałego!

 

Jakie są Twoje życiówki na innych, krótszych dystansach?

Biorąc pod uwagę moją życiówkę z maratonu, reszta prezentuje się bardzo kiepsko. Bardzo rzadko startuję na krótszych dystansach. Na 10km – 39:29 („Życiowa Dycha” więc się nie liczy), 40:41 (Interrun), półmaraton – 1:29:59 (tydzień po maratonie), lepszą połówkę zrobiłam w trakcie poznańskiego maratonu.

Gdzie planujesz następny start w 2016 roku?

Dopiero wychodzę z kontuzji, która zablokowała mnie na kilka miesięcy, więc jeszcze nie wiem konkretnie, ale na pewno będzie to maraton ;)

Dziękujemy Ci za rozmowę, życzymy więcej sukcesów, jeszcze wszystko przed Tobą ;)!

Dyskusja

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.