Dziś obchodzimy światowy dzień wegetarianizmu i dochodzę do wniosku, że to dobry czas na podsumowania. Tak się składa, że na diecie wegetariańskiej jestem już ponad 10 miesięcy, a od ponad 3 miesięcy powoli przechodzę na dietę wegańską. Dzisiejszy tekst to krótkie podsumowanie zmian, które zaszły w moim życiu.

Dzięki diecie wegetariańskiej:

1. Zaobserwowałem ciekawe reakcje moich znajomych. Od ciekawości, do wrogości. Przykłady?

  • jak to nie jeść mięsa? Dla mnie prawdziwy facet musi jeść mięso.

  • jestem uzależniona od smaku kurczaka, kotletów... nie wyobrażam sobie tej zmiany.
  • muszę jeść mięso, bo buduję masę mięśniową i wiem, że najlepszym źródłem białka jest mięso.
  • Wow! I jak tak dajesz radę? To chyba trudne?
  • Jestem na diecie wegetariańskiej od paru lat, ale nigdy się tym nie chwaliłem. Myślę, że w Twoim przypadku to zmiana na lepsze.
  • To co Ty jesz?

Rzecz jasna ile osób tyle reakcji. Powyższe przykłady to tylko najbardziej powszechne odpowiedzi, na które odpowiem w skrócie.

Prawdziwy facet nic nie musi. Większość ludzi nie jest uzależniona od smaku mięsa tylko od przypraw i sosów. Polecam zjeść usmażoną bez niczego wątróbkę lub kurczaka. Analogiczna sytuacja ma się w diecie wegetariańskiej - wszystko może smakować wyśmienicie jeśli odpowiednio doprawisz to co upichcisz. Też nie wyobrażałem sobie zmian, dopóki nie wprowadziłem ich w życie. Dzięki przejściu na wegetarianizm uświadomiłem sobie jakim jestem leniem. Każda zmiana wymaga nauki, a jak doskonale wiemy człowiek nie lubi zmian, bo te z kolei zmuszają nas na przejście z pozycji MISTRZA do pozycji UCZNIA. A człowiek z natury jest wygodny... i lubi swoje bezpieczne gniazdko. Co do białka - poznałem kulturystów, którzy nie mają problemów z masą. Poza tym sam dokładnie monitoruje swój skład ciała i pomimo przebiegnięcia w tym roku 4 ultramaratonów  (biegów powyżej 42km) i 5 maratonów (dwa poniżej 3 godzin) moje mięśnie mają się świetnie. Czy daję radę na diecie wegetariańskiej? Daję. Czasami jest trudno na wyjazdach. O ile w Warszawie mamy sporo knajpek wege-friendly, to w mniejszych miastach jest już problem. A co jem? Jest tego tak dużo, że podsumuję to tak: niczego mi nie brakuje.

2. Mam najlepsze w życiu wyniki krwi. To dość niesamowite, bo od początku swojego cudownego życia miałem problemy z prawidłowym poziomem hemoglobiny i erytrocytów. Niebawem zaprezentuję porównanie wyników przed i po.

3. Nie śmierdzi mi z buzi. Nie wiem czy to zasługa diety wegetariańskiej, ale fakty są takie, że nie potrzebuję już gumy do żucia... Wcześniej miałem z tym mały problem (i myję zęby 3 razy dziennie, żeby nie było!), ale sądzę, że zmiana jest również związana z nieco innym podejściem do jedzenia: staram się nie jeść w biegu, jem więcej produktów nieprzetworzonych, nie, dokładniej przeżuwam pokarm.

4. Na moich zębach nie ma brązowego nalotu. Serio! Moje zęby stały się bielsze, a nieestetyczny osad zniknął niemal do zera. Prawdopodobnie to zasługa ograniczenia takich napojów jak kawa i herbata i zastąpienie ich piciem dużej ilości wody z cytryną.

5. Zauważyłem, że mniej śpię, szybciej się regeneruję i mam więcej energii na co dzień.

6. Od zawsze chorowałem z początkiem wiosny i jesieni. W tym roku (odpukać w niemalowane) pierwszy raz w życiu jestem zdrowy.

7. Poznałem dziesiątki nowych smaków, których nigdy bym nie poznał. Dzięki temu przyrządzam sobie potrawy, o których jeszcze pół roku temu w ogóle bym nie pomyślał. Moja dieta to już nie tylko kotlety z surówką i ryżem…

8. Jeszcze bardziej uświadomiłem sobie, że jestem nie tylko tym co jem, ale jestem również tym co myślę... Wiem, że brzmi to nieco enigmatycznie, ale kto ma zrozumieć, ten zrozumie albo będzie chciał szukać żeby zrozumieć.

9. Zobaczyłem, że dla niektórych jestem hipsterem i według nich bycie na diecie wegetariańskiej to przejaw lansu. Serio? Ten zabawny fakt jest tak samo zabawny jak argument, że bieganie niszczy kolana. Żyjemy w świecie stereotypów i ograniczeń, a dosłownie wszystko może nam zaszkodzić jeśli nie robimy tego ŚWIADOMIE.

10. Doszedłem (dobiegłem) do spektakularnego wniosku, że w życiu warto jest doświadczać. Wciąż nie mogę wyjść z podziwu, że wiele osób ma zdanie na jakiś temat mimo tego, że nigdy czegoś nie doświadczyła. Najlepszym przykładem takiego zachowania niech będzie Pan Janusz, który nigdy nie prowadził auta, a obwieszcza światu, że jazda tymże zupełnie nie sprawia przyjemności.

To tyle z grubsza. Wegetarianizmowi dziękuję za lepszą jakość mojego życia. A poza tym... warto próbować!

W końcu po to mamy życie. Chyba? ;)

 

 

 

 

Dyskusja

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.

Wysłane przez Danuta Chodkowska (niezweryfikowany) w wt., 2019-02-12 19:03

Przed chwilą przeczytałam to co powyżej - i z tego co do tej pory czytałam, na temat przechodzenia na wegetarianizm, te słowa, a raczej ten tekst, najbardziej do mnie przemówiły. Ciekawa jestem co będzie dalej; bo wprawdzie pomału zmierzałam w stronę wegetarianizmu, to parę dolegliwości, baaardzo uciążliwych skłoniły do odejścia od jedzenia mięsa już teraz.. Nie wiem co będzie dalej, czy wytrwam, czy górę wezmą nawyki i wygoda, czy zdrowie znacząco się poprawi. Ale zdecydowałam się.