Mamy śmietnik w głowach, przez co bieganie staje się jeszcze bardziej bezlitosnym narzędziem tortur. Nie czytam gazet, nie słucham radia, nie oglądam telewizji, nie śledzę portali informacyjnych. To mój wybór. Na swoim Facebooku mam zasubskrybowanych kilka osób, które są dla mnie nośnikiem wartościowych treści. To wszystko. Dzięki jednej z nich trafiłem na szalenie ciekawy wywiad z Rahimem, artystą, przy którym na pewno warto się zatrzymać. Poniżej zamieszczam jeden z fragmentów wywiadu:

Ostatnio słyszałem rozmowę w radiu na temat jakości komunikatów docierających dzisiaj do ludzi - teraz potrzebny jest supernagłówek, chwytliwy, wciągający, bo inaczej nikt go nie przeczyta. Dorzuć do tego kilkuset znajomych, którzy dziennie wysyłają zdjęcia tego, co zjedli, wrzucają informacje o tym, z kim się widzieli, gdzie byli… Nie da się ukryć - mamy śmietnik w głowach. I dla nas też coraz trudniej przedostać się przez ten hałas, bo jeśli ktoś przeczytał dziesięć postów i zobaczy jeszcze jeden ode mnie, no to ma prawo się zirytować.

Hałas. Śmietnik w głowie. Śmietnik w żołądku. W końcu jesteśmy tym, co jemy. Co zjadłeś/zjadłaś dziś na śniadanie?

Wiecie dlaczego bieganie lub pasja w ogóle są bezlitosnym narzędziem w rękach człowieka? Dlatego, że w większości przypadków bywa tak, że czas na realizowanie pasji jest dla nas jedynym momentem, w którym możemy się zatrzymać i wsłuchać się w siebie. Na co dzień nie ma na to czasu. Bo jest mecz, mundial, afera, rocznica ślubu wujka Zenobiusza, impreza w piątkach i petardy w Raciborzu. A poza tym warto się spotkać z Klaudią, żeby dowiedzieć się co u niej w pracy albo co jej Wojtek ostatnio przyrządził na śniadanie.

Dlaczego tysiące osób zmienia swoje życie dzięki bieganiu? Bo w końcu, Ci wszyscy, zaganiani na co dzień, nie mają czasu żeby… uciec od siebie! Tak właśnie, uciec od siebie! Chcesz czy nie chcesz, w trakcie biegania jesteś sam ze sobą, sam ze swoimi myślami, a w kolejnym stadium zaawansowania ze swoją duszą, sercem, a ostatecznie prawdziwym głosem.

Bieganie to wolność, od której nie ma ucieczki. Wolność, której doświadczamy w biegu jest jednocześnie bezlitosnym przyparciem do muru. Dzięki bieganiu zbliżasz się do samego siebie, a będąc blisko siebie jesteś zdecydowanie bliżej radości, szczęścia i dobiegnięcia do wniosku: czego w tym życiu chcę? A potem: co mam tu do zrobienia.

Większość z nas nie wie. Nie wie, bo nie ma czasu, nie wie, bo nie chce wiedzieć, nie wie, bo łatwiej jest analizować statystyki ostatniego meczu w polo na żużlu.

Ignorancja prędzej czy później zaprowadza nas do pocieszycieli życia. A tych również nie brakuje. Alko, szlugi, melanż - co tylko chcesz kochanie! Jesteśmy tu tylko dla Ciebie.

A Ty sobie smacznie śpij.

Tofucznica. Zapytacie, co to jest do cholery TOFUCZNICA?

Tofucznica to wegańska jajecznica. Podsmażasz cebulkę, dodajesz tofu, curry, pieprz sól, szczypiorek i możesz się cieszyć pożywnym, zdrowym, sycącym śniadankiem. Dzisiaj po razy pierwszy w życiu zrobiłem sobie taki rarytas. Z nieukrywaną dumą powiadam Wam, że jestem zajarany. Jestem zajarany tym, że potrafię serwować swojemu organizmowi coraz pożywniejsze jedzenie, które nota bene przyrządzam sobie sam. A to już duży sukces.

To co jara mnie, nie musi jarać Ciebie. Po zrobieniu zdjęcia swojej pierwszej tofucznicy w życiu, miałem ochotę podzielić się jej zdjęciem na swoim fanpejdżu. Potem jednak doszedłem do wniosku, że to bez sensu, bo dla wielu byłoby bezlitosne. Taki śmietnik. NO BO JAK TO… Gość zamiast wbić na patelenkę jajeczko, wrzuca jakieś tofu i jeszcze się tym jara. Jak tak można? I komu to potrzebne?

Potrzebne tylko mnie. I tym bezlitosnym akcentem kończę wpis.

Właśnie minęły dwie godziny po zjedzeniu tofucznicy - czas biegać!

Życie lubi ruch.

Dyskusja

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.