Cel rzecz ważna

Nowe cele zostały postawione. 2014 „Łapię” Rzeźnika a po drodze robię w osiem miesięcy Koronę Maratonów Polskich. Zgodnie z teorią cel wielki to Korona w osiem miesięcy, bo normalnie są na to całe dwa sezony biegowe. Normalnie bym tego nigdy nie zaplanował – ale tu, to był niezbędny element przygotowań do „zuchwałego” Rzeźnika. I co? Zrobione – korona zdobyta. Naprawdę warto w każdej dziedzinie sięgać jak wieszcz mówił: tam gdzie wzrok nie sięga. Nikt z moich kolegów i to znacznie lepszych, zaprawionych biegaczy nie chciał ze mną wspólnie zdobyć w tym tempie Korony, uważając to za niemożliwe. Teraz po fakcie żałują, że nie podjęli razem ze mną tego wyzwania. Teraz mogą je już tylko powtórzyć, ale nigdy nie będą już pierwszymi… Bardzo stymulujące doświadczenie, jeśli chodzi o biznes. Szczególnie w dzisiejszym konkurencyjnym świecie.

A co tam z Rzeźnikiem?

No i po Rzeźniku!

80 kilometrów, przewyższenie 3,5 km w górę i w dół. Całość zrobiliśmy w 14h53’ brutto i 14h45’ netto. Zostawiliśmy 28% ekip za nami! Jakie stąd nauki? Głównie takie, że stare dobre prawdy się sprawdzają.

Całość była świetnie przygotowanym i dobrze wykonanym projektem, w którym nie zabrakło niczego od pojedynczych treningów po starty (po drodze Korona Maratonów Polskich). Na mecie wielka radość i satysfakcja, która zawsze jest słodka, kiedy wszystko, co robimy daje spodziewany efekt. Czyli krótko mówiąc poczucie dobrze wykonanej roboty!

Sukces, a szczególnie bardzo duży, może być jednak największą pułapką.

No i właśnie to pierwsza stara prawda, która nie jest bajką. Bo właśnie tak mamy poukładane, że po tej dobrej robocie należy nam się, co? Odpoczynek!

I natychmiast zjazd z aktywnością. Każdy zjazd miesięczny aktywności cofa nas o wiele miesięcy z naszymi możliwościami. Tak samo w biznesie. Każde zaniechanie powoduje, że się cofamy. Nadrabianie natomiast jest wyczerpujące i nieadekwatnie długotrwałe do przerwy. Na dodatek nie daje gwarancji dogonienia stawki i celów. Jedyne, co pozostaje to wpisać sobie kolejny nowy duży cel i postąpić z nim dokładnie tak jak poprzednio z Rzeźnikiem. Dla mnie niewyobrażalna nowość to Triathlon. Zrobić pełnego Ironmana (3,9km pływania, 180km roweru i na koniec 42km biegu). To by było coś. Cel jest. Teraz składam powoli nowy plan i zaczynam pierwsze treningi. W tym roku jeszcze 1/8 Ironmana i cel, aby na wiosnę 2016 zrobić pełny dystans.

Jak wytrwać w walce o cel, kiedy nie zawsze to, co jest do zrobienia tu i teraz jest porywające, a perspektywa odległa? Mało tego... co jeśli nie widać dokładnie przełożenia dzisiejszych działań na główny cel? Jeżeli zrobiłeś wszystko w swoim projekcie w etapie przygotowania, miałeś plan, sprawdziłeś w praktyce każdy z elementów i go dopieściłeś to pozostaje:

Żyć w 100% w teraźniejszości.

Przeszłości już nie ma, a przyszłości jeszcze nie ma. Żyjesz tu i teraz i to jak ją przeżyjesz tworzy Ciebie. Oddaj się w pełni dokładnie tylko temu, co w tej jednej chwili masz do zrobienia. Na etapie przygotowania przećwiczyłeś to, czyli jesteś gotowy. W czasie realizacji nie myśl o tym ile zrobiłeś do tej pory i broń boże o tym ile jeszcze przed tobą. Rób dokładnie to, co zaplanowałeś na ten moment.  Podczas biegu miałem tylko jedno bardzo proste zadanie, które w pełni mnie pochłaniało – postaw krok. Nie zatrzymuj się bez poważnego powodu. I już.

Robić wszystko z najwyższą uważnością – być obecnym w 100%.

Pewnie wiele razy każdy z nas widział kogoś, kto się zastanawiał czy wyłączył żelazko wychodząc z domu. To przykład totalnego braku uważności. Smakuj każdą czynność jakbyś ją robił po raz pierwszy (w sumie, jeżeli żyjesz w teraźniejszości to istnieje tylko to, co jest teraz) i ze 100% koncentracją. Staraj się świadomie nazywać i odczuwać swoje emocje i reakcje ciała, aby czujnie reagować, kiedy, coś zagraża wykonaniu twojego bieżącego zadania. Podczas Rzeźnika koncentrowałem się na tym gdzie stawiam ten właśnie krok i na rejestrowaniu jakby z pozycji obserwatora wszystkich sygnałów, jakie daje mi moje ciało.

Powiem wam, że dzięki tym dwóm technikom, mimo, że bieg trwał prawie 15 godzin, dla mnie odczuwalny czas przestał istnieć.

Wykonanie tego złożonego zadania po prostu zaszło gdzieś pomiędzy Komańczą a Ustrzykami Górnymi. Poza czasem.

Życzę Wam wszystkim, aby każde wasze zadanie przebiegało tak jak mój Rzeźnik, gdzieś pomiędzy początkiem a końcem. A tam, na końcu, aby czekały na Was radość, spełnienie i kolejne wielkie cele.

Dyskusja

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.