Mohamed „Mo” Farah, chłopiec z Somalii, który przyjechał do Anglii w wieku ośmiu lat, przeżył rozłąkę z bratem bliźniakiem, znał raptem kilka słów po angielsku, ale za to miał talent do biegania. Na igrzyskach olimpijskich w Londynie w 2012 roku zdobył złoty medal w biegu na 5000 i 10 000 metrów, a cztery lata później powtórzył ten wyczyn na Igrzyskach w Rio de Janeiro. W opinii Dave’a Moorcrofta – byłego mistrza świata na dystansie 5000m – Mo zasłużył sobie na miano „najlepszego długodystansowca w historii Wielkiej Brytanii”. Ponadto może się pochwalić wieloma rekordami Europy: w biegach na 1500, 5000 (halowy) i 10 000 metrów oraz Wielkiej Brytanii: na 3000 (halowy) i 5000 metrów oraz na 10 km w biegu ulicznym. Przeczytajcie najlepsze naszym zdaniem cytaty z książki "Siła ambicji" (którą swoją drogą bardzo polecamy).
- „Gdyby nie życzliwość ludzi, byłoby mi dużo trudniej przebić się w świecie lekkoatletyki.”
- Autorem jednego z moich ulubionych powiedzeń jest trener koszykówki Taras Brown, który rzekł: "Kiedy sam talent nie wystarcza, ważniejsza od niego staje się ciężka praca".
- Dotarcie do tego etapu, na którym teraz jestem, wymagało olbrzymiego poświęcenia. Przez ostatnie osiem lat pokonywałem około stu pięćdziesięciu kilometrów tygodniowo; dziś mój tygodniowy kilometraż wynosi prawie dwieście kilometrów. Nie ma przebacz. Tego wymaga utrzymanie pozycji w biegowej elicie. Oto cena złotego medalu. Uśmiechnięty, żartujący Mo, którego widzisz na ekranie telewizora, to jedynie część obrazu.
- Po moim triumfie w Daegu niektórzy pisali o mnie tak, jakbym wziął się znikąd. Zapominali, że zwycięstwo poprzedzają długie lata biegania, zaliczania kilometrów, startowania w zawodach i kończenia ich na miejscach poza podium. Aby wygrać złoto na mistrzostwach świata, nie wystarczy roku ani dwa przygotowań - do tego potrzeba dziesięciu, piętnastu lat ciężkiej pracy. Tak było w moim przypadku.
- Nie istnieje droga na skróty do sukcesu. (...) zwycięstwo poprzedzają długie lata biegania, kilometrów, startowania w zawodach i kończenia ich na miejscach poza podium. Aby wygrać złoto na mistrzostwach świata, nie wystarczy rok ani dwa przygotowań - do tego potrzeba dziesięciu, piętnastu lat ciężkiej pracy.
- Tłum szaleje. Zbliżam się do mety. Ryk na widowni staje się coraz głośniejszy. Prowadzę. Jeden z zawodników próbuje się wysunąć przede mnie, ale mu nie pozwalam. Kiedy rozpoczynam ostatnie okrążenie, cały stadion wstaje z miejsc, sekcja po sekcji, jakby ścigała mnie na trybunach meksykańska fala. Słowa nie są w stanie tego oddać. Nigdy w żuciu nie słyszałem tak donośnego zgiełku. Doping kibiców niemal dosłownie pcha mnie ku linii mety. Jeszcze dwieście metrów. Nadal wygrywam. Kibice, choć to niewiarygodne, wydają z siebie jeszcze głośniejszy krzyk. Gebremeskel przyspiesza i na finiszu usiłuje mnie dogonić, ale nie udaje mu się. Jestem pierwszy!
- Nie zrozum mnie źle. Nadal pragnę wygrywać, pragnę tego ponad wszystko na świecie. Z tą różnicą, że dziś ścigając się bez presji, mogę naprawdę cieszyć się ze współzawodnictwa, z niezwykłości okazji, z możliwości biegania na tym stadionie. I z publiczności.
- Miałem świadomość, że jestem dobrym biegaczem. Pytanie: jak bardzo? Wygrywałem zawody za zawodami i wiedziałem, że w moich nogach drzemie potężna siła. Nie byłem jednak przekonany, czy chciałbym zając się bieganiem, a już na pewno nie myślałem, że kiedykolwiek będę uprawiał je zawodowo.
- Lubię w lekkoatletyce to, że nie ma w niej przestoju, a sezon trwa w zasadzie cały rok. [..] Dla mnie, chłopaka o niespożytej energii, to idealna dyscyplina.
- Bieganie było moim życiem. Musiało mi się udać. Bo co innego miałbym robić? [..] Dla mnie sprawa była prosta: bieganie albo nic.
Dyskusja