Bieganie dla każdego jest zupełnie czymś innym. Każdy z nas ma inny cel i inne motywacje. Uważam, że każda motywacja jest dobra. I z tej perspektywy i na tym przykładzie mogę powiedzieć, że bieganie jest doskonałą lekcją wzajemnego szacunku. Dlaczego? Bo to co dla jednego jest wariactwem, dla Ciebie może być sensem życia. Nie muszę rozumieć Twojej motywacji, ale mam prawo (tak, ja mam prawo, a wręcz obowiązek!), aby te motywację uszanować. Przykładowo, ja biegam dla zabawy, sąsiad trenuje w pocie czoła do kolejnego maratonu* (bo chce urwać jeszcze kilka minut z życiówki), a Ty biegasz kilka razy w miesiącu po lesie dla zdrowia. Choć każde z nas prezentuje nieco inny świat, w którym panują zupełnie inne warunki gry, to bezwzględnie każde z nas powinno zadbać o zdrowie, tfu… zdrowie to w dalszej kolejności! Całkiem serio uważam, że na samym początku przygody z bieganiem powinniśmy w ogóle zadbać o to, aby móc biegać. Zapytasz zatem, co to znaczy móc biegać? Odpowiem w punktach, ale najpierw jeszcze zdanie wstępu:

Gdybym mógł zbawić świat, to rozpoczęcie przygody z bieganiem, niezależnie od wszystkiego według mnie wyglądało by tak:
  1. Podstawowe badania - morfologia, EKG, a w idealnym świecie próba wysiłkowa.
  2. Jeśli w przypadku nr 1 nie ma przeciwwskazań, możesz myśleć dalej. Niezależnie od tego na jakim poziomie jesteś - zrób badania wydolnościowe z dobrym fizjologiem i trenerem (idealny świat). Na bazie tego badania Twój trener będzie w stanie określić czy Twój cel jest realny, a jeśli tak, to w jakim czasie go zrealizujesz.
  1. Pójdź do terapeuty manualnego/fizjoterapeuty sportowego/specjalisty ds. biomechaniki ruchu, który opowie Ci o Twoich ograniczeniach w zakresie ruchu itd. Być może masz krzywy kręgosłup, krzywo ustawioną miednicę i nie powinieneś od razu brać się za bieganie (polecam test FMS).
  2. Zadbaj o dobry plan treningowy, dostosowany do Twojego trybu życia. Miej na względzie fakt, że trening to proces niszczenia, a formę robi się po treningu (poprzez dobre odżywianie, nawadnianie, odpowiednią ilość snu i czasu poświęconego na regenerację mięśni np. rolowanie, pływanie i inne metody regeneracji).
  3. Rób przegląd swojego ciała regularnie. Nie bój się współpracy z dietetykiem sportowym, trenerem mentalnym/biegowym czy fizjologiem. Bieganie to nie tylko rozwój mięśni. To przede wszystkim rozwój świadomości!
  4. Jeśli chcesz biegać 2-3 razy w tygodniu po lesie, kilka kilometrów, to... gratuluję. To najzdrowsza forma biegania, która zapewni Ci brak spiny i dobre samopoczucie :)
  5. Jeśli jesteś typem z punktu 6, to poprzednie punkty nigdy nie zaszkodzą (i wiadomo, że się bez tego obejdzie). Ale inwestycja czasu, pieniędzy i zaangażowania w swój samorozwój to zawsze najlepsza inwestycja. 
  6. Pamiętaj, że życie jest krótkie i warto je kochać. Bieganie nie musi być tym czymś, co sprawi, że Twoje serce zacznie bić mocniej. Dlatego rób to co kochasz, a poznasz ludzi, których kochasz. I nie ważne czy to lepienie bałwanów, jazda na rowerze czy szydełkowanie po godzinach… ważne jest tylko to, co kochasz. Po prostu!
Zawsze możesz też zapytać: skąd wziąć na to pieniądze. Przecież rozwój kosztuje! Nie wiem. Wiem tylko tyle, że jeśli się bardzo chce, to można. Niezależnie od tego czy jesteś człowiekiem, który biega dla zdrowia czy zawodnikiem, który marzy o Igrzyskach Olimpijskich, to powinieneś dbać o rozwój swojej świadomości ciała, umysłu i ducha. Im mocniejsze fizycznie ciało, tym większe możliwości na przekraczanie własnych granic. Im większy spokój ducha, tym większa harmonia w umyśle. Im więcej harmonii w umyśle, tym więcej przekonania, że bieganie to tylko pewna część doby, którą wypełniasz kilka razy w tygodniu. Te kilka procent Twojego całego czasu daje Ci niezwykłe fundamenty do tego, aby po prostu być lepszym człowiekiem.
 
Zmienianie tego świata na lepsze należy zacząć od siebie. Dbając o swoją świątynie zwaną ciałem już jesteś o krok dalej w drodze do zbawienia. 
 
* Brałem udział w wielu biegach na świecie. Przebiegłem maraton w Nowym Jorku, w Honolulu, w Rzymie, w Betlejem, w Warszawie, Mediolanie i innych miastach. Brałem udział w zawodach na Litwie, Łotwie, Słowacji, nie wspominając o najszybszym na świecie Berlinie. I wiecie co? Białystok zasługuje na maraton. Polska zasługuje na to, aby to świat przylatywał do nas, a nie my latali po świecie. Cudze chwalimy, swego nie znamy… Taki frazes, a tak prawdziwy!

Dyskusja

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.