Codziennie jesteśmy zalewani informacjami. Ktoś o coś prosi, ktoś o czymś informuje, ktoś do czegoś zachęca. Czasami totalnie nie wiadomo komu wierzyć, kto jest naprawdę w potrzebie, a kto tylko szuka rozgłosu i sposobu na zarobienie pieniędzy. Często też pomimo szczerych chęci nie potrafimy pomóc sobie, a co dopiero jeśli chodzi o pomoc innym... Dzisiejsze czasy wymagają wyjątkowej umiejętności przyswajania tego co użyteczne, a odrzucania tego, co zbędne (jak mawiał nieśmiertelny Bruce Lee). TV, prasa, INTERNET, znajomi, rodzina: co medium, to inny przekaz, a serce mamy przecież jedno. Często zastanawiam się czy słuchać swojego serca, czy rozumu czy może rady przyjaciela. Przecież w każdym momencie mam wybór, prawda?

Prawda, ale nawet ta świadomość często nie pomaga w dokonywaniu prostych wyborów. Nie wiem czy to kwestia wieku, osobowości, a może podejścia do życia, ale pomimo wszechobecnego kreowania mody na bycie silnym, modnym i nowoczesnym, pozwalam sobie na niezdecydowanie. A co robię, gdy już naprawdę nie wiem co robić? Wtedy najczęściej wychodzę pobiegać żeby nabrać dystansu do świata, siebie i moich wątpliwości. Wtedy też szczególnie doceniam fakt, że mam dwie zdrowe nogi, które mogą biec, zdrowe płuca, które mogą oddychać i wolny czas, który mogę wykorzystać tak jak chcę.

Zdrowie to luksus, którego nie kupisz za żadne pieniądze świata. Przy okazji tej odkrywczej mądrości, przypomniała mi się pewna sytuacja, która wydarzyła się w moim życiu kilka tygodni temu. A było to tak: jest sobie zebranie na szczycie. Dodam tylko, że to biznesowe zebranie na szczycie. Kilka mądrych głów przejechało specjalnie całą Polskę, aby omówić strategię działań na kolejne ważne w życiu wielomilionowej firmy miesiące. W pewnym momencie ktoś powiedział, że to wszystko jest takie trudne do ogarnięcia i że pewne działania są zwyczajnie bez sensu. Wtedy Prezes firmy, wstał i od niechcenia powiedział:

Ludzie. Dopóki macie zdrowie, to macie wszystko. Nie marudźcie!

Podejrzewam, że większość zebranych w tym miejscu osób nie zapamiętało tych słów, a co gorsza mogło ich nie zrozumieć. Z mojej perspektywy to jedno zdanie, które wypowiedział prezes było dla mnie odpowiedzią, dlaczego to właśnie on podejmuje w firmie najważniejsze decyzje i dlaczego to właśnie on jest Prezesem.

Jako były astmatyk wiem jak to jest walczyć o tlen, ale nie wiem co to znaczy walczyć o życie. Dzisiaj jako człowiek zdrowy (przynajmniej fizycznie), nie myślę na co dzień jak to jest nie móc oddychać. Moją sprawność traktuję jako coś normalnego. Podobno człowiek docenia coś w momencie gdy to straci. Sądzę, że Ty, zdrowy człowieku też na co dzień nie zastanawiasz się nad swoim oddechem i przyjmujesz go za coś oczywistego. Jeśli tego nie robisz, to już powinieneś zaliczyć się do grona szczęśliwców. Bo oddech tak samo jak spokojny i bezpieczny byt, powinien być za darmo i to dla każdego. W szczególności w dzisiejszych czasach. Tak już chyba mamy, że szczególnie zabiegamy o coś, czego nie mamy, a jak to już mamy, to nie doceniamy. 

Ostatnio też prowadziłem warsztaty z biegania. Na tychże warsztatach niemal zawsze ktoś zadaje mi pytanie, jak prawidłowo oddychać w trakcie biegania. Wtedy niemal zawsze odpowiadam, że najlepiej oddychać bez myślenia. Bieganie tak samo jak oddychanie w trakcie snu jest czymś naturalnym. Bycie mądrzejszym od natury i dopisywanie do czegoś teorii nie wychodzi zazwyczaj na dobre. Z całym szacunkiem do ludzkiego gatunku, ale w obliczu natury jesteśmy tylko (albo aż), przedłużeniem łańcucha pokarmowego.

Po takim wniosku (oczywiście osobistym), człowiek nabiera pokory. Nabiera pokory tym bardziej jeśli w swoim radosnym życiu sam często potrzebuje pomocy.

Dostałem parę dni temu maila. Nie przeczytałem go, bo uznałem, że nie miałem czasu. Później znów go dostałem, tym razem na innego maila, ale znów uznałem, że nie mam na niego czasu. Dzisiaj z kolei, gdy powinienem już iść spać ktoś mi przypomniał, że nie odpisałem na maila, którego przecież dostałem parę dni temu. Wtedy uznałem, że to nie przypadek i że powinienem go przeczytać.

I tak zrobiłem. W momencie, w którym go przeczytałem przeszły mnie ciarki. W jednej chwili poczułem, że powinienem napisać ten tekst, tekst który pisze serce, tekst, który sam się pisze, bo po pierwsze nie sprawia mi on żadnego wysiłku, a po drugie nie muszę nad nim myśleć. Dlaczego? Bo ten tekst pisze serce.

Jest sobie taki człowiek, który nazywa się Piotr Raczyński i ma 22 lata. Ja mam ponad 23. Już taki fakt sprawia, że jesteśmy sobie bliscy. Kolejną naszą wspólną cechą jest to, że jesteśmy bloggerami. W dzisiejszych czasach to również nic nadzwyczajnego, ale to kolejny punkt na osi życia, który nas łączy. Poza tym Piotrek ma swój fanpage na Facebooku (tak samo zresztą jak i ja) i grono fanów, które chce wiedzieć co dzieje się u niego w życiu.

Żeby nie było tak kolorowo, to powiem Wam o tym, co nas dzieli. Dzieli nas chyba między innymi to, że ja na swoim blogu czy też stronie na Facebooku piszę o tym jak biegać, a Piotrek pisze o tym jak to jest walczyć o życie i nie móc normalnie funkcjonować.

Piotr od urodzenia choruję na nieuleczalną i śmiertelną chorobę zwaną mukowiscydozą. W ostatnim roku choroba zaatakowała jego płuca z całą swoją mocą. Każdy jego dzień to walka o oddech. Piotr jest uzależniony od koncentratora tlenu 24 godziny na dobę, a w nocy wspomaga go respirator.

Myślę, że to wystarczające szczegóły i więcej ich nie trzeba. Dalej możesz podjąć decyzję, co z tym zrobisz. Możesz pomyśleć sobie, że masz to w dupie, możesz powiedzieć komuś żeby polajkował fanpage Piotra (to też pomoc), możesz też przelać złotówkę na jego konto, a możesz też zapytać Piotra jak to jest oddychać w trakcie biegania. Myślę, że odpowiedź Piotra na Twoje pytanie będzie jedną z najbardziej motywujących i inspirujących w Twoim życiu.

Niezależnie od wszystkiego zwracam się do wszystkich o pomoc Piotrowi. Pomoc to nie tylko pieniądze. Pomoc to też dobre słowo i zaangażowanie się w akcję. Każdy może to zrobić, a jak to zrobić to już Wy dobrze wiecie. Wystarczy, że wejdziecie w linki zamieszczone na dole tego artykułu lub wrzucicie na swojego facebooka/instagrama/twittera kartkę z hasztagiem: #PŁUCADLAPIOTRA.

Dziękuję!

PS przepraszam, za kontrowersyjny tytuł tego artykułu. Jako mistrz marketingu czasami stosuję takie chwyty, ale robię to tylko wtedy gdy wiem, że warto. "Na pewno nie wszystko, co warto, to się opłaca, ale jeszcze pewniej (…) nie wszystko, co się opłaca, to jest w życiu coś warte".

PS2 wiecie dlaczego chcę być w życiu obrzydliwie bogaty i mieć miliony na koncie? Chociażby tylko po to, by w sytuacjach, które dzieją się z potrzeby serca, mógł wejść na swoje konto i za pośrednictwem jednego kliknięcia miał możliwość uratowania komuś życia.

PS3 udzielana pomoc jeśli w ślad za nią idzie oczekiwanie jest warta tyle co nic.

#dobraMOC

Dyskusja

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.