Od pamiętnego maratonu w Honolulu, który przebiegłem pod koniec 2013 roku, bardzo dużo zmieniłem w swoim życiu z punktu widzenia żywienia. Właśnie w trakcie pobytu na Hawajach, doszedłem do wniosku, że spróbuję funkcjonować bez mięsa. Głównym powodem, dla którego zrobiłem ten krok była ciekawość oraz chęć zweryfikowania czy ten cały "wege trend" może się sprawdzić w moim przypadku.
Efekty przerosły moje oczekiwania. Po trzech miesiącach diety osiągnąłem najlepsze badania krwi w życiu, świetne samopoczucie i zauważyłem zdecydowaną poprawę na poziomie regeneracji potreningowej. Po drodze eksperymentowałem z dietą wegańską, którą stosowałem przez 3 miesiące przed startem w legendarnym Comrades Marathon na dystasie 89 kilometrów. Start wypadł genialnie (przebiegłem 90km poniżej 8 godzin), dieta się sprawdziła, ale czułem, że coś jest nie tak, a moje ciało wysłało mi sygnały, że na weganizm jest jeszcze za wcześnie. Tuż po Comrades wróciłem do diety wegetariańskiej.
Dzisiaj zaczynam nowy rozdział i podejmuję kolejną próbę przejścia w 100% na dietę wegańską. Zadanie jest o tyle proste, że posiłki będzie dosłownie podsyłać mi pod drzwi wegański catering YEStem. Zdecydowałem się na tę opcje z kilku powodów. Jednym z nich jest lenistwo i brak czasu (wiem, wiem... to tylko wymówka). Kolejnym ogromny szacunek do Damiana Parola, dietetyka, który "maczał palce" w układaniu menu. Damian jest w mojej ocenie genialnym dietetykiem, który swoją sylwetką potwierdza, że będąc na diecie roślinnej można osiągnąć naprawdę spektakulane efekty. Poza tym zachęcam Was do śledzenia bloga Damiana na TrenerBiegania.pl.
Dostałem od Was również sporo zapytań związanych z tym jak wygląda moje menu. Wcale nie jest nudne, mdłe i niesmaczne - wręcz przeciwnie. Po drugim dniu korzystania z cateringu jestem zachwycony. Oby było tak dalej!
Wege spoko, tylko skąd kurcze brać białko?
Takie oto pytanie zadał jeden z fanów na moim profilu na facebooku. Jego wątpliwość niemal od razu została rozwiana przez wcześniej wspomnianego Parola:
Białko bilansuje się bardzo łatwo - trzeba tylko lubić strączki. Soja nie wpływa źle na facetów, przynajmniej nie w takich ilościach. Ten mit wziął się stąd, że szczury które dostawały kilkaset razy więcej izoflawonów sojowych niż człowiek jest w stanie zjeść faktycznie mają zaburzenia rozwojowe i hormonalne. Dodatkowo szczury inaczej je metabolizują i być może u człowieka to w ogóle nie jest kłopot. Poza tym można wcale nie jeść soi będąc wege.
No cóż. To dobrze, że pytacie, macie wątpliwości i zadajecie pytania. Z mojej perspektywy jest tak, że jeśli w coś wierzysz i robisz coś z potrzeby serca, to nic Ci nie zaszkodzi i będzie działać na Twoją korzyść. To oczywiście moje filozofia i moje podejście do życia, ale... niedowiarków odsyłam do zapoznania się z sylwetką gościa, który nazywa się Frank Medrano. Ten człowiek nie wygląda na anemika, jest całkiem silny, a co najważniejsze potrafi zrobić kilka pompek. To samo Scott Jurek - też weganin (raw) i wcale nie przeszkadza mu to w byciu jednym z najwytrzymalszych ludzi na świecie.
Jedyne do czego mogę Was zachęcić, to... DO OTWORZENIA SWOJEGO UMYSŁU. To klucz do sukcesu jeśli chcemy mówić o zmianach na lepsze.
Moje menu wyglądało dzisiaj tak:
Kolejne relacje i przemyślenia z przejścia na dietę wegańską postaram się pisać na bieżąco.
Dyskusja