W ostatnich latach przybywa imprez dających biegaczom możliwość przeżywania świąt na sportowo. Wokół tego zjawiska pojawia się mnóstwo kontrowersji. Jedno jest pewne każdy powód do aktywnego spędzenia czasu jest dobry. Wraz ze zbliżającym się Halloween, możemy obserwować wysyp zawodów dla jego sympatyków. Naszą uwagę przykuł Bieg Dziadów. Czy uczestnicy podczas odprawiają staropolskie obrzędy zapytaliśmy organizatorki Basi Muzyki.

 

Marcin Pietraszek: Co sądzisz o trendzie organizowania biegów podpinających się pod obchody tradycyjnych świąt oraz tych nietypowych?

Basia Muzyka: Chyba każda okazja jest dobra, aby świętować. Nic w tym dziwnego, że biegacze chcą świętować „na biegowo”. Szczególnie, gdy towarzyszy temu oryginalna oprawa.

Kontrowersyjny zwyczaj Halloween na dobre zadomowił się w naszym kraju. Jak się odniesiesz do zapożyczania obyczajów z innych kultur?

W wyniku mieszania się kultur obyczaje z jednego zakątka świata powoli zaczynają być obecne w tradycji osób z drugiego końca świata. Jeśli nowy zwyczaj przypadnie nam do gustu przyjmujemy to do naszej kultury, obyczajów, kuchni... etc. To nic nowego. Teraz to się dzieje e?błyskawicznie, dzięki swobodzie w podróżowaniu, telewizji, a przede wszystkim dzięki Internetowi. Jeśli Halloween to zabawa, a listopad kojarzy nam się raczej ponuro to normalne, że chcemy się bawić. Dobry sposób na chandrę, która czyha, gdy brakuje słońca.

Co Ciebie skłoniło, aby skrzyknąć znajomych, żeby pobiegać późnym wieczorem po lesie?

Nie pamiętam dokładnie co to było. Pierwszy raz pobiegliśmy w trójkę (Żuczek, Fil i ja), przy czym chyba nie biegliśmy szczególnie płynnie i szybko, bo było to krótko po moich pierwszych życiu zawodach na dystansie 100 km i byłam dość obolała. Chyba po prostu chciałam się spotkać ze znajomymi, podzielić wrażeniami świeżo upieczonej ultraski i trafiło się akurat takie „święto”. A Las Kabacki to nasz drugi dom, biegaliśmy tu regularnie i intensywnie, więc naturalne było, że spotkamy się w lesie. Późna pora? No cóż, wcześniej byliśmy w pracy, a następnego dnia było wolne, więc dlaczego sobie nie pobiegać w nocy?

Nazwa biegu, który organizujesz nawiązuje do staropolskiego obrzędu Dziadów. Czy wywołujecie duchy zmarłych biegaczy?

Basia Muzyka: Nie wywołujemy, nie nawołujemy. Ale duchy chyba tam w lesie są. I to nie tylko w nocy. Często biegając tam samotnie słyszałam przeróżne szmery za sobą, a gdy się odwracałam, to nikogo nie widziałam. W hałaśliwym mieście nie mam nigdy takich omamów. Wracając do Dziadów – teraz duchy kojarzą nam się z czymś strasznym, to chyba zasługa horrorów. A kiedyś wierzono, że duchy, czyli dusze zmarłych opiekują się żywymi. Chyba zresztą w wielu religiach czczone i szanowane są duchy. Kojarzenie duchów jako złośliwych i mściwych potworów to jakiś dziwny trend.

Zamiast duchów przywołajmy wspomnienia związane z biegiem. Co Ci szczególnie utkwiło w pamięci, wziąwszy pod uwagę jej dziesięcioletnią tradycję?

Oj, najbardziej, niestety, zapamiętuje się te straszne chwile. Chwile prawdziwej grozy! A taka była 2 lata temu, gdy kolega skręcił sobie staw skokowy na jakimś korzeniu podczas Biegu Dziadów. Dla biegacza to prawdziwy dramat. Poza tym pamiętam bieg w totalnej mgle, gdy nawet ja nie zawsze wiedziałam, gdzie jestem i biegłam z prawdziwą „duszą na ramieniu”, bo łatwo było się zgubić. Pamiętam też fajne bałwanki, które kiedyś siedziały sobie na ławce, gdy przebiegaliśmy obok.

To na sam koniec parę słów na temat nadchodzącej edycji wydarzenia.

Będzie straaaasznie.... zimno. Ubierzcie się „na cebulkę” i zabierzcie ze sobą latarki i czołówki. Wszelkie szczegóły, dotyczące biegu znajdziecie w wydarzeniu na Facebook'u.

 

Rozmawiał Marcin Pietraszek

Dyskusja

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.