Celem Półmaratonu Rzeszowskiego jest propagowanie biegania, aktywnego stylu życia i pięknego miasta jakim jest Rzeszów. Stowarzyszenia Rzeszów Biega, będące organizatorem imprezy postarało się by rzeszowski półmaraton trzymał poziom największych imprez biegowych. Organizacja, wolontariusze, trasa, kibice, punkty żywnościowe wszystko było zorganizowane na jak najwyższym poziomie. Jednym z atutów tego biegu jest również trasa, która wiedzie przez najatrakcyjniejsze miejsca stolicy podkarpacia. Ulicami Rzeszowa 10 kwietnia przebiegło ponad 1200 biegaczy, a wśród nich takie osobowości jak Maciej Kurzajewski. 

1. TRASA 9. PKO PÓŁMARATONU RZESZOWSKIEGO 2016

Trasa przebiegała ulicami centrum Rzeszowa oraz przez teren wzdłuż Wisłoka. Cała trasa liczyła dwie pętle. Start i meta biegu miała miejsce w Centrum Handlowym Millenium Hall przy ul.Kopisto 1

9_PKO_PR_10.04.2016_-_1000.jpg

2. FREKWENCJA

Frekwencja w tej edycji nie zawiodła. Z roku na rok startujących biegaczy w Rzeszowie tylko przybywa. Na Rzeszowski Półmaraton zapisało się 1337 osób. Bieg ukończyło 1255 biegaczy!  Zwycięzcą w kategorii OPEN mężczyzn jest Kenijczyk Biwot Wycliffe z czasem 01:05:05, o 10 sekund później na mecie pojawił się tej samej narodowości Melly Edwin, 3. miejsce zajął Polak Damian Pieterczyk z czasem 01:06:18.

3. MOJE 21KM

Celem tekstu jest zachęcenie absolutnie każdego do biegania i startowania, nie oznacza to jednak samych kolorowych obrazków i świetnych wspomnień z trasy. Jednak każdy startujący wie, że i tak najbardziej pamięta się metę, a widok medalu działa jak reset na złe wspomnienia. Mój start w rzeszowskim półmaratonie różnił się od debiutu z października. Wiedziałam, że o życiówce mogę zapomnieć, ale rezygnować ze startu? Mateusz Jasiński powiedział kategorycznie: nie startuj, zwolnij, odpocznij. Miał rację, każdy świadomy biegacz musi nauczyć słuchać się własnego ciała i organizmu. Ta umiejętność minimalizuje ryzyko kontuzji i niepowodzenia na biegach. Ja wiem kiedy dam radę, a kiedy odpuszczam. W sobotę wieczorem odebrałam pakiet, wróciłam do domu i popijając gorącą herbatę z miodem i imbirem zastanawiałam się co robić. Wiedziałam, że przebiegnę 21km, ponieważ mój organizm odzyskał siły, a ja byłam już nabuzowana emocjami. Przed snem naładowałam się węglowodanami i odpowiednio nawadniałam. Rano, zmotywowana i szczęśliwa ubrałam buty, przygotowałam płyny na bieg i ruszyłam. 12:00! Wszyscy biegacze z Rzeszowa – start! I wtedy uświadomiłam sobie, że biegnę półmaraton. Naprawdę, nigdy przed biegiem nie mam poczucia, że startuję. Wszystko zaczyna się wśród biegaczy. Na pierwszym kilometrze zadałam sobie pytanie: co Ty właściwie robisz? To 21km. Nie chodziło o strach przed dystansem, uważam, że nasze ciało może zdecydowanie więcej niż nam się wydaje. Zresztą w takich kwestiach jestem optymistką, ale choroba, brak czasu na porządne treningi i bieganie odbierały mi nadzieję na dobry czas. Podeszłam do tematu racjonalnie. Postanowiłam, że bez parcia na czas i super wynik, po prostu ukończę ten półmaraton z własną satysfakcją i samozadowoleniem. Pogoda była idealna, temperatura komfortowa. Po 6km całą uwagę skupiłam na bólu, który niestety odebrał tą lekkość i radość na trasie. Każdy biegacz amator, zawodowiec wie dlaczego biega. Przy każdym starcie, kiedy komfort biegu powoli się kończy i zaczyna się ta walka w głowie. Nogi odmawiają posłuszeństwa, łapią skurcze, pot spływa strumieniami. Ja wtedy zawsze przypominam sobie dlaczego to robię. Przypominam sobie swoje pierwsze buty do biegania, swoje pierwsze kilometry, które w nich przebiegłam. Pamiętam jaka byłam szczęśliwa ze swoich pierwszych 5km! I wtedy sobie odpowiadam: właśnie dlatego to robisz. Popatrz wstecz, kiedyś taki dystans wydawał się nieosiągalny. Absolutnie podziwiam osoby startujące w maratonach, biegach ultra, górskich. Jestem pełna podziwu i uznania, ale dla tych JESZCZE startujących na krótszych dystansach też należą się brawa. Każdy kiedyś, gdzieś zaczynał. Przypomnij sobie swój pierwszy trucht, pierwsze interwały, podbiegi, długie rozbieganie. Jesteś w tym miejscu tylko dzięki sobie i swojej ciężkiej pracy. Ja trenuję dalej, kolejne starty zaplanowane i już nie mogę się doczekać

Medal, finish w moim mieście, gratulacje od prezydenta miasta i znajomych, moja osobista kibicka krzycząca ile sił w płucach: DAWAJ! Tak, dla tego-zdecydowanie warto startować. To co, widzimy się za rok na 10.PÓŁMARATONIE RZESZOWSKIM? Biegajcie!

 

                                                                        

 

                                                                          

                                                                        

Martyna Piątek

Dyskusja

CAPTCHA
To pytanie sprawdza czy jesteś człowiekiem i zapobiega wysyłaniu spamu.

Wysłane przez Domel (niezweryfikowany) w pon., 2018-04-16 07:52

wspaniała relacja, dobry powód do motywacji dzięki!